pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Barrie Roberts Sherlock Holmes and the King's Governess (pdf)
- 139. Roberts Alison Dzień matki
- Haasler Robert A. 6. Życie seksualne księży
- Jordan Robert Conan niszczyciel Notatnik
- Howard, Robert E Conan el Cimmerio
- Howard, Robert E Conan el Vengador
- Howard Robert E Conan ryzykant
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- Starplex Robert J Sawyer
- Hitchcock Alfred Nowe Przygody Trzech Detektywow 06 Nieczysta gra
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oczy mu pociemniały, zaczęła szybciej oddychać. Wyciągnęła rękę do Taja, a on zbliżył ją do
ust.
- Jesteś piękniejsza niż dawniej - powiedział, nie odrywając od niej oczu. - To
niemożliwe. Wydajesz się taka delikatna, że czasem boję się, iż niechcący coś ci zrobię.
- Musisz mnie dotykać. - Przyciągnęła go do siebie. - Twój dotyk daje mi życie.
Taj westchnął i ułożył głowę między jej piersiami. Gładziła go po włosach. Pożądanie
powoli zamieniało się w błogie zadowolenie.
- Pragnęłam cię, kiedy grałeś z Michaelem. Wśród tych tłumów nie mogłam myśleć o
niczym innym. - Zachichotała. - Szalona myśl, cudownie szalona.
- Zatem zaproszenie na kolację nie było bezinteresowne?
- Wiedziałam, że będziesz osłabiony po meczu i uległy. Bałam się tylko, że najpierw
będę musiała cię upić.
- A gdybym odmówił?
- Wymyśliłabym coś innego.
Taj z zaciekawieniem podniósł głowę.
- A co?
Asher wzruszyła ramionami.
- Czekałabym tu na ciebie i bym cię uwiodła, zanim byś się obejrzał. - %7łałuję, że
zgodziłem się na kolację.
- Za pózno. Już cię mam.
- Mogę się stać oziębły. Uśmiechnęła się chytrze.
- Znam twoje słabości - szepnęła, koniuszkiem palca dotykając karku Taja, aż
wstrząsnął nim erotyczny dreszcz. Ujęła głowę kochanka w obie dłonie i dotknęła ustami jego
warg. Po chwili dotyk zmienił się w krótki, namiętny pocałunek, który obezwładnił Taja.
- Asher. - Przywarł do niej, prawie ją zgniatając. Szukał jej ust gwałtownie i
pożądliwie. Nie usłyszał pukania do drzwi. Nie rozumiał nawet, co Asher do niego mówi.
- Drzwi - usłyszał wreszcie. - Obsługa hotelowa.
- Co mówisz? - spytał otępiały.
- Drzwi - powtórzyła cierpliwie.
- Pośpieszyli się.
Zaklął pod nosem. Zorientował się nagle, że drży. Jak mógł zapomnieć, że Asher tak
na niego działa? Wziął głęboki wdech i wstał. Asher okryła się po samą szyję i obserwowała
go z łóżka.
Niesamowite ciało, myślała dumna i zauroczona. Wysoki i szczupły, umięśniony.
Przyglądała się, jak Taj szpera w szafie, szukając szlafroka. Szerokie ramiona, wąskie biodra i
długie nogi. Oto ciało sportowca lub tancerza. Stworzone do rywalizacji.
Taj zarzucił szlafrok, niedbale zawiązując pasek, i odwrócił się do Asher z
uśmiechem, jakby czuł, że go obserwuje.
- Jesteś piękny, Taj - powiedziała. Spojrzał na nią, zdziwiony. Komplement uradował
go i jednocześnie wprawił w zakłopotanie.
- Mój Boże - wymamrotał pod nosem i podreptał do drzwi.
Asher stłumiła wybuch śmiechu. Podciągnęła kolana pod brodę. W Taju tkwił jeszcze
chłopiec. Uważał na przykład, że słowo piękny odnosi się do kobiet, ewentualnie do
serwisowego asa. W innych okolicznościach poczułby się dotknięty, gdyby usłyszał je pod
swoim adresem. Cóż, gdy takim właśnie go widziała. Nie tylko pod względem fizycznym.
Umiał zdobyć się na wielkie gesty i nie obawiał się czułości. Nie wstydził się miłości do
matki. Nie był okrutny, choć na korcie nie znał litości. Był wybuchowy i porywczy, ale nie
potrafił się długo gniewać. Asher doszła do wniosku, że w ciągu tych lat rozłąki najbardziej
brakowało jej uczuciowości Taja A jednak nigdy nie powiedział jej, że ją kocha. Nie
odeszłaby, gdyby to zrobił.
- Gdzie byłaś?
Taj stał przy łóżku z butelką szampana w ręku. Asher potrząsnęła głową, starając się
wrócić do rzeczywistości.
- Nigdzie. - Spojrzała łakomie na butelkę. - Cała dla nas?
Taj usiadł na krawędzi łóżka.
- Nalać ci? - spytał, wyjmując korek. Przyciągnął tacę do łóżka.
Pienisty płyn wypełnił kieliszki.
- Wyleje siÄ™.
- Więc uważaj - poradził, odstawiając butelkę do wiaderka z lodem. Uśmiechnął się,
gdy zobaczył Asher siedzącą po turecku, w skupieniu balansującą kieliszkami. Piersi
zasłaniało prześcieradło, którym się owinęła.
- Może wezmiesz jeden ode mnie? - Odwzajemniła uśmiech.
- No, nie wiem. - Chwycił krawędz prześcieradła i pociągnął. Ukazała się kremowa
nagość.
- Przestań, bo wyleję! - pisnęła.
- Lepiej nie, bo mamy tu spać. - Zsunął okrycie jeszcze niżej. Asher bezradnie patrzyła
na kieliszki.
- To wredna sztuczka - nadąsała się.
- Dlatego tak mi się podoba. Zmrużyła oczy, gotowa do kontrataku.
- WylejÄ™ to na ciebie.
- Szkoda by było - odparł niewzruszony i nachylił się, by ją pocałować. - To dobra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]