pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Chang Eileen Miłość jak pole bitwy
- Alan Dean Foster Catechist 02 Into The Thinking Kingdom
- Tesla Turbine Assy[1]
- Lindsey Johanna Kochaj mnie zawsze
- Loius L'Amour High_Lonesome_v1.0_(BD)
- Gromyko Olga Najwyśźsza WiedśĹźma
- Antologia Upiorny narzeczony
- Crownover Jay NIEPOKORNY Tom 1 Jego Walka
- Greene_Jennifer_ _Nieczysta_gra
- Green_Grace_ _Gdy_wybiśÂ‚a_dwunasta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tym pragnieniem zostania aktorkÄ…, najlepiej w Hollywood,
czego z jakiegoś powodu nie pochwalała jej matka. Jednak
konwersacja dotyczyła wszystkiego i wszystkich i zawiera-
ła również sporo pytań do obecnych.
Więc to do Flynna Carrie udawała się z problemami. By-
li sobie bliscy. Można to było zauważyć po sposobie, w jaki
ze sobą rozmawiali. Carrie często dotykała brata, układała
głowę na jego ramieniu, kłuła go palcem w brzuch, żeby
sprawdzić ile w nim ciasta". Emma nie mogła opanować
rosnącej zazdrości.
- Kiedy będziesz rodzić? - zapytała Carrie, biorąc Em-
mę za rękę. -. Kocham dzieci. Nie, nie jestem w ciąży -
oznajmiła bratu. - Po prostu musiałam odpocząć od Josha.
Flynn zawsze się boi, że coś spaprzę i zajdę w ciążę - zwie-
rzyła się Emmie, po czym przygryzła usta. - Ojej! To nie
było najbardziej taktowne. Przepraszam.
S
R
Emma nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Nic się nie stało.
- To chłopczyk czy dziewczynka?
- Nie chcę wiedzieć. Wszystkim bardzo na tym zależy,
ale ja lubię niespodzianki. Prezentów gwiazdkowych też nig-
dy nie szukałam przed czasem.
- Więc jesteś o wiele bardziej opanowana niż ja. Ja za-
wsze podglądałam, co jest w paczkach. Flynn, pamiętasz
jak...
Rozmowa zeszła na konsekwencje niepowstrzymanej
ciekawości Carrie. Emma wyłączyła się. Musiała jakoś
dojść do ładu ze swoimi emocjami. Gdyby nie pojawienie
się Carrie, pewnie znalazłaby się tej nocy w sypialni Flyn-
na.
Flynn spojrzał na nią ponad głową siostry. Przez chwilę
jego twarz pozbawiona była wyrazu. Potem spojrzała w jego
oczy i dostrzegła tam ogień. Tęsknotę. To wszystko, co czu-
Å‚a ona sama.
Emma usiadła na łóżku, przestraszona. Wbiła oczy
w ciemność.
To tylko koszmar. Okropny, pełen wspomnień pomie-
szanych z wytworami jej fantazji, ale tylko koszmar. Ste-
vena tu nie było. Przebywał w Kalifornii.
Na razie.
Trzęsły jej się ręce. Nie ma mowy, żeby udało jej się
zasnąć. Szklanka mleka powinna pomóc. Nagle skrzywiła
się. Flynn oddał swój pokój siostrze i sam spał na sofie na
dole.
Burza musiała minąć, gdy spała. Pokój był oświetlony
S
R
blaskiem księżyca. Flynn leżał na wznak, z jedną ręką pod
głową. Był nagi od pasa w górę.
Miał piękny tors. I ramiona... Emma pokręciła głową.
Dość tego. Miała pójść po mleko. Zwiatło z otwartej lo-
dówki może go obudzić. A obudzenie go może być nie-
bezpieczne, biorÄ…c pod uwagÄ™ jej brak zdecydowania.
Jednak nie chciała wrócić do łóżka. Koszmar ciągle wi-
siał nad nią. Przez chwilę stała w drzwiach, póki blask księ-
życa nie zasugerował jej innego pomysłu.
Jej buty stały obok łóżka. Za chwilę miała je już na
nogach. Biała cienka koszula nocna nie nadawała się do
wyjścia na zewnątrz, więc Emma włożyła szlafrok. Cicho
podkradła się do tylnych drzwi.
- Masz zamiar się wymknąć? - usłyszała za sobą niski
głos.
Odwróciła się na pięcie. Serce o mało nie wyskoczyło
jej z piersi.
- Nie rób tego więcej. Przeraziłeś mnie.
- Pomyśl o tym jak o ćwiczeniu. Doskonałe dotlenienie
płuc i serca.
- Wolałabym się dotlenić w spokojniejszy sposób. Noc
jest taka piękna.
- Nie możesz teraz pójść na spacer.
- Dlaczego nie? Jest pełnia. Prawie tak jasno jak
w dzień.
Przyglądał się jej twarzy w milczeniu. Zastanowiło ją,
co chciał z niej wyczytać. On sam stał w cieniu. Cisza
sprzyjała ujawnieniu się uczuć. Strachu. Tęsknoty. Resztek
jej koszmaru.
- Nie możesz wychodzić sama - powiedział w końcu.
- Zaczekaj, włożę koszulę.
S
R
Miała zamiar zignorować jego polecenie, ale była pewna,
że i tak ją dogoni. Zresztą jakaś część jej pragnęła towa-
rzystwa. Niektóre noce szczególnie trudno było spędzać
w samotności.
Wyszli razem na zewnątrz w ciszy, która jednak nie wy-
dawała się Emmie tym razem trudna ani niezręczna.
Księżyc nad ich głowami przywiódł jej na myśl jej włas-
ny okrągły brzuch. Emma skierowała się ku pokrytemu tra-
wą brzegowi jeziora, słuchając sekretów szeptanych przez
fale.
Ziemia była wilgotna, miejscami śliska po deszczu. Kie-
dy Flynn ujął ją pod ramię, zmarszczyła czoło, niepewna,
czy może sobie pozwolić na jego dotyk.
- Wszystko w porzÄ…dku.
- Pamiętaj, że twój środek ciężkości się przesunął. Aa-
twiej tracisz równowagę.
Miał rację. Tej nocy z przyjemnością ją utraci.
- Nie mam z nią problemów - zapewniła jego i siebie.
- Nie... och!
Pod drzewami coś się poruszyło. I najwyrazniej skiero-
wało w ich stronę. Emma podniosła rękę do gardła, gdzie
wcześniej trafiło jej serce. Ułamek sekundy pózniej zza
drzew wyłoniło się wielkie psisko, przyjaznie machając ogo-
nem.
Jej kolana zrobiły się miękkie. Roześmiała się, choć
wciąż trudno jej było złapać oddech. - Skąd się tu wziąłeś,
piesku?
- Mieszka w drugim domu za chatą Martina. Ale włóczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]