pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Carole Matthews Z tobą lub bez ciebie
- DeSoto Lewis Malarz nadziei
- 37 Miasto strachu
- 094. Matthews Jessica Zlote serce
- Chodakiewicz M. Zagrabiona pamić™ć‡. Wojna w Hiszpanii 1936 1939
- GM I XXVI
- Learning to speak a second language LYNN LUNDQUIST
- 037. Darcy Emma Kobieta z charakterem
- Jeffrey Archer Co Do Grosza
- James C. Glass Empress of Light
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żającym tonem.
Przeleciało mi to przez głowę, ale wyobrażałem
sobie raczej płomienie i straż, a nie wodę.
Pewnie uważasz mnie za kompletną idiotkę. Dla-
czego przy nim nie potrafi zachowywać się spokojnie
i normalnie jak w pracy?
Jesteś zmęczona poprawił nie głupia. Jadłaś coś?
Przekąsiłam małe co nieco w porze lunchu.
A kolacja?
Wzruszyła ramionami.
Nie byłam głodna.
To po co piekłaś ciasto?
MIASTO NADZIEI 65
Miałam ochotę na coś słodkiego.
Lubisz słodycze?
Bardzo. Na szczęście, kiedy coś piekę, zabieram
większość ciasta do pracy. Dzięki temu rozdaję kalorie,
zamiast je gromadzić.
Czy to znaczy, że i ja mogę się poczęstować?
Możesz zjeść wszystko.
Dobra. Rzadko jem domowe ciasto.
Annie podniosła się z leżaka i weszła do mieszkania.
Już podaję.
Jared ruszył za nią do kuchni.
Czy nie mówiłaś, że tu jest samoobsługa?
Zapomniałam. Zaśmiała się. Talerze znajdziesz
nad zlewem, a sztućce w szufladzie.
Ukroił sobie tak ogromną porcję, że Annie nie wierzy-
ła, iż zje całość na jedno posiedzenie.
Dobre pochwalił między dwoma kęsami.
W międzyczasie wyjęła z lodówki cheddar i wino-
grona.
To przepis mojej babki. A skoro o niej mowa,
zrobiłam ci na jutro coś, co lubił mój dziadek. Jeśli
zechcesz u mnie zjeść, oczywiście dorzuciła, otwierając
pudełko z krakersami. Wystarczy podgrzać w kuchence
mikrofalowej.
Niepotrzebnie robiłaś sobie kłopot.
Obiecałam, że będę cię karmić.
Może będę miał ochotę na pizzę.
Jak wolisz. Dziadek uwielbiał to danie, tak samo
lubią je moi strażacy, więc może spróbujesz.
Jared obrzucił wzrokiem jej talerz.
Kolacja?
Taa.
66 MIASTO NADZIEI
Mam coś, co świetnie do tego pasuje. Chodz.
Przełknął ostatni kawałek deseru, a następnie wziął
talerz z serem i winogronami.
Annie nie miała wyboru. Weszła do mieszkania Jareda
z nadzieją, że dowie się o nim czegoś więcej. Kuchnia
była identyczna jak u niej, chociaż sprzęt i meble bardziej
nowoczesne. Wiedziała już, że znajdują się tam dwie
sypialnie, i ciekawiło ją, czy dodatkowe pomieszczenie
służy jako gabinet, czy pokój gościnny.
Tymczasem Jared zademonstrował jej dwie butelki.
Mam białego zinfandela i chardonney.
Biały zin wybrała.
Otworzył butelkę i nalał wino do dwóch kieliszków.
Czuj siÄ™ jak u siebie.
Nie musiał tego powtarzać. W salonie przed wielkim
telewizorem stała skórzana kanapa w kolorze rdzy i wy-
godny fotel. Na podłodze leżał dywan w azteckie wzory,
anaścianie wisiało duże oprawione zdjęcie galopujących
mustangów. Kilka fotografii w metalowych ramkach
stałona małym stoliku w rogu pokoju. Annie podeszła je
obejrzeć.
To twoja rodzina? Poczuła ukłucie zazdrości na
widok piątki młodych, podobnych do siebie ludzi. Nie
omieszkała zauważyć, że Jared już jako nastolatek był
przystojny.
Dwóch braci i dwie siostry, wszyscy młodsi od-
parł.
Drugie zdjęcie przedstawiało kobietę i mężczyznę.
A to rodzice? Znowu zwrócił jej uwagę przystojny
mężczyzna obok swojej ładnej żony.
Jared postawił jedzenie na stoliku i dołączył do niej.
Tak. Tata zmarł, jak miałem czternaście lat.
MIASTO NADZIEI 67
Jako najstarszy Jared był pewnie po śmierci ojca głową
rodziny, uprzytomniła sobie. To wiele wyjaśnia.
Mama zmarła, gdy skończyłem dwadzieścia jeden.
Nagle?
Pokręcił głową i wypił łyk wina.
Przez lata chorowała na serce, ale nie miałem
pojęcia, na ile to poważne. A powinienem był wiedzieć.
Annie czuła, że Jared dzwiga brzemię winy.
Może chciała to przed wami ukryć.
Może rzekł bez przekonania.
Więc wychowywałeś swoje rodzeństwo?
Taa, i wierz mi, to niełatwe. Niewiele brakowało,
a porzuciłbym medycynę.
Ale tego nie zrobiłeś.
Nie. Jeden z braci był już na tyle dorosły, żeby pójść
do piechoty morskiej. Ciotka i wuj proponowali, że
wezmÄ… do siebie siostry i drugiego brata, ale ja siÄ™
uparłem, żebyśmy byli razem. Bałem się, że jak nie będę
miał ich na oku, przytrafi im się coś złego.
Studia i staż nie zostawiają wiele czasu na życie
rodzinne.
Było ciężko, ale poświęcałem im każdą wolną mi-
nutę. Zresztą każde z nich miało swoje obowiązki. Jak
byli mali, nie było tak zle, ale jak podrośli, nie wiedzia-
łem, za co się złapać. Ale przetrwaliśmy.
Ile mieli lat, kiedy zmarła wasza matka?
Lynn i Carrie dziesięć i dwanaście, Todd trzynaście.
Rick przysyłał nam większość swojej wypłaty, co nam
pomagało. Po czternastu latach nasza najmłodsza, Lynn,
skończyła studia. Od tej pory minął już rok.
Annie znowu poczuła zazdrość, kiedy wyobraziła
sobie życie w tej szalonej rodzince.
68 MIASTO NADZIEI
Na pewno jesteście bardzo ze sobą związani.
Byliśmy odparł z żalem.
Byliście?
Dorośliśmy, i każde poszło swoją drogą.
Piła wino i w myślach obliczała wiek Jareda trzy-
dzieści sześć lat. Ledwie osiem lat starszy od niej.
Może, ale miło mieć kogoś, na kogo można liczyć.
Jared przytaknął bez słowa.
Właśnie dlatego chcę mieć więcej niż jedno dziec-
ko. Jak dzieje się coś złego, a człowiek jest sam, łatwo
popełnić błąd. Przypomniała sobie, jak samotność
pchnęła ją w ramiona Brandona. Pewnie gdyby miała
brata czy siostrę, którzy wsparliby ją psychicznie, nie
wybrałaby tak fatalnie. Ale to już przeszłość.
Spojrzała ponownie na fotografie i uświadomiła sobie,
że żadna z nich nie przedstawia Jareda z kobietą.
Nie trzymasz zdjęć swoich narzeczonych? zażar-
towała. Na pewno miałeś jedną czy dwie.
Jedną czy dwie powtórzył. Ale nawał zajęć nie
pozwalał pomyśleć poważnie o romansie.
Chyba nie chcesz być sam do końca życia? Samo-
tność z wyboru nie mieściła się jej w głowie. Nie chcesz
mieć żony, rodziny?
Może żonę, ale dzieci raczej nie.
Dlaczego? Już wiesz, na czym to polega.
Podjąłem tę decyzję właśnie na podstawie doświad-
czenia. Przyjechałem do Hope, żeby skoncentrować się
na pracy. Kiedy mi brakuje rodziny, chwytam za słuchaw-
kę. Jeśli chodzi o dzieci, to przyjdzie pora, że zostanę
wujkiem.
Annie wlepiła wzrok w kolejne zdjęcie, by ukryć
rozczarowanie. Skończyła dwadzieścia osiem lat. Czeka-
MIASTO NADZIEI 69
ła na ,,tego jedynego , z którym stworzyłaby upragnioną
rodzinę, pewna, że ów mężczyzna zmaterializuje się
w końcu, jeśli będzie w to wierzyła. Przeżyła wielki
zawód, że ktoś, kto mógłby być tym jedynym, nie spełnia
jej warunków.
Może jeszcze zmienisz zdanie...
Nie.
Wyraznie nie miał ochoty słuchać wykładu na temat
tego, costraci wżyciu przez swoją postawę, a zatem Annie
zmieniła temat, choć ten wcale nie był dla niej zamknięty.
Zawsze marzyłeś o medycynie?
Kiedy miałem cztery lata, twierdziłem, że zostanę
akrobatą. Jak skończyłem siedem, uznałem, że cyrk jest
nie dość atrakcyjny, więc wybrałem zawód kosmonauty.
Pamiętam, że budowałem rakietę z kartonu, żeby udowo-
dnić, że to poważny zamiar.
Annie wyobraziła sobie Jareda w kartonowej rakiecie
i wybuchnęła śmiechem.
A jednak nie zajmujesz siÄ™ programami kosmicz-
nymi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]