pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- 22. Hooper Kay Namiętności 22 Miłość pod specjalnym nadzorem
- 104. Rolofson Kristine Miłość jak z bajki... 10 Na pewno wrócę
- Delinsky Barbara Dziedzictwo 02 Marzeä ciĄg dalszy
- Chang Eileen Miłość jak pole bitwy
- Arnold Judith Miłosc na całe życie
- 0187. Taylor Jennifer Lekcja miłości
- 174.Barbara Krzysztoń Karolino, nie przeszkadzaj
- 0555. McCauley Barbara Odzyskana cĂłrka
- Delinsky Barbara Dziwny przypadek
- DeNosky Kathie Podniebna miłość
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przynajmniej do wieczora. Prawdopodobnie lepiej podziała w czasie snu.
Wypiję go wieczorem zgodziła się Marchioness.
Ale tylko jeden kieliszek dziennie przestrzegał Comte. Zawartość
butelki powinna starczyć na tydzień, może trochę dłużej.
Tak, tak! zawołała staruszka. Jeden kieliszek, ale będę
niepocieszona, jeśli nie zadziała od razu.
Przedawkowanie może wyrządzić pani krzywdę.
W takim razie, będzie to tylko jeden kieliszek potulnie zgodziła się
kobieta.
Jestem pewien, że chciałaby pani teraz porozmawiać przez chwilę z Lady
Sherington zaproponował Iran. Spodziewam się, że zamierza jej pani
zadać mnóstwo pytań, więc zostawiam panie.
Pocałował rękę staruszki, po czym ruszył do drzwi, a Trina odważyła się
podążyć za nim wzrokiem.
Ku jej niewypowiedzianej uldze markiza już tam nie było.
Może sobie to wymyśliłam pomyślała. Ale wyglądał zupełnie jak
żywy. Pomimo wszystko czuła lęk. Marchioness zaczęła zadawać pytania:
Proszę mi opowiedzieć, jak się pani czuje? błagała. Jestem taka
ciekawa, jak działa ten eliksir? Czy czuła pani jakieś mrowienie, tak jakby
skóra ożywała?
Trudno to opisać słowami wymigała się dziewczyna.
Mówiąc to uświadomiła sobie, że nagłe pojawienie się markiza mogło
zniweczyć ich plany. Dlaczego wrócił?
Z pewnością nie doszło do nowej katastrofy na trasie kolejowej. Nie wrócił
też po to, by się z nią zobaczyć tego była pewna. W takim razie po co?
Dlaczego?
Przez cały czas Marchioness nie zamykały się usta, mówiła ciągle na ten
sam temat. Jednak Trina nie potrafiła się skupić.
Kiedy po około dziesięciu minutach staruszka wstała, uznając temat za
zakończony, Trina przyjęła to z niewypowiedzianą ulgą.
Bardzo ostrożnie przeniosę eliksir do mojej sypialni powiedziała
Marchioness. Doszłoby do tragedii, gdyby służba przez przypadek stłukła
butelkę. Dziękuję, Lady Sherington. Czy odwiedzi mnie pani jutro?
Mogłybyśmy porównać wrażenia i zobaczyłaby pani, jak ten wspaniały
specyfik podziałał na mnie!
Tak, oczywiście zgodziła się Trina.
Jeszcze raz dziękuję z głębi serca powtórzyła Marchioness. Jutro
rano, jeśli będę wyglądała tak jak pani, stanę się najszczęśliwszą z kobiet.
Przyciskając bursztynową buteleczkę do piersi wyszła z pokoju, nie czekając
na swego gościa.
Trina zdawała sobie sprawę, że choć Comte zapowiedział, iż po nią wróci,
miała jeszcze dużo czasu.
Co najmniej piętnaście minut zajmie mu odjazd spod zamku i zwrócenie na
siebie uwagi służby. Następny kwadrans, dotarcie przez zarośla do ukrytego
przejścia i odprowadzenie Susi do Chateau.
Wrócę sama postanowiła dziewczyna. W końcu, jeśli przejdę przez
ogród, nikt się z pewnością nie zdziwi.
Była już niemal przy drzwiach salonu, kiedy przypomniała sobie, że Susi
prawdopodobnie zostawiła na krześle swoją torebkę i rękawiczki.
Odnalazła je, po czym ściskając przedmioty w ręku wyszła z salonu. Kiedy
znalazła się w korytarzu, z przerażenia zamarła i wstrzymała oddech.
Markiz, wspaniały i wyniosły, stał tam, wyraznie na nią czekając!
Rozdział szósty
Przez moment Trina, zastygła w bezruchu, przyglądała się mężczyznie, który
wyglądał na bardzo zagniewanego.
Pragnę z panią porozmawiać, Lady Sherington.
Właśnie... wybierałam się z powrotem do domu. Markiz nie
odpowiedział. Kiedy dotarli do drzwi biblioteki i mężczyzna je otworzył, Trinie
nie pozostawało nic innego, jak wejść do środka. Skierowała się w stronę
kominka.
Myślała o długich godzinach spędzonych z matką nad książkami, w
poszukiwaniu informacji o eliksirze młodości.
Potem nie mogła już myśleć o niczym, gdyż obok niej stanął markiz
grozny i władczy.
Proszę o wyjaśnienia oświadczył i lepiej, żeby nie mijały się one z
prawdÄ…!
Nie wiem, o co panu chodzi zdziwiła się Trina. Myślałam, że pan
wyjechał.
Wyjechałem przyznał mężczyzna ale wczoraj z nicejskich gazet
dowiedziałem się, że przyjaciel, z którym miałem się spotkać, umarł. Więc
wróciłem jak widzę bardzo nie w porę.
Ton jego głosu wskazywał, że zdarzenia, które miały miejsce podczas jego
nieobecności, nie tylko wydały mu się podejrzane, lecz również bardzo go
zdenerwowały.
Przerażona, szybko oświadczyła:
Chcę wrócić do Chateau. Jestem pewna, że Comte odpowie na wszystkie
pytania, jeśli zechce pan mu je zadać.
Wolę zadać je pani.
Nie mam nic do powiedzenia.
Pani wie, że to nieprawda!
Ponieważ Trina nie odpowiadała, mężczyzna dodał:
Wiem, że moja matka przyjechała do Prowansji w poszukiwaniu ziół,
które, jej zdaniem, miały ponownie uczynić ją młodą i domyślam się, co
trzymała w dłoniach opuszczając salon muzyczny.
Zamilkł, by po chwili dodać:
Chciałbym wiedzieć, Lady Sherington, ile matka zapłaciła za butelkę,
którą jej wręczyliście, i na czym polegało wasze oszustwo, które, jestem
przekonany, opierało się na jakiejś magicznej sztuczce.
Trina pomyślała, że markiz jest niebezpiecznie blisko prawdy. Unosząc
lekko podbródek, oświadczyła:
Myślę, że wystarczających wyjaśnień może udzielić pańska matka.
Najpierw Comte, teraz moja matka rozzłościł się markiz. Zadaję
pytanie pani, Lady Sherington!
Nie mam nic do powiedzenia.
Dlaczego? Czy wstydzi się pani tego, co zrobiła?
W najmniejszym stopniu. Brałam tylko udział w eksperymencie...
W eksperymencie? przerwał mężczyzna. Wreszcie do czegoś
dochodzimy! W jakim eksperymencie? I dlaczego ukrywała się pani za tym
parawanem?
Podniósł głos, który bez wątpienia brzmiał agresywnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]