pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Darcy Abriel [Vampires of Noctra] Blood Bounty (pdf)
- 037. Darcy Emma Kobieta z charakterem
- Your Guide to Cleaning and Housekeeping Your Practical Guide
- Carroll Jonathan Durne serce
- historia wychowania(1)
- Anna Weale Kwiat pomaraśÂ„czy
- Janusz GśÂ‚owacki Paradis
- Colorado WiesśÂ‚aw Wernic
- D20021169
- Lilley R.K. Pod samym niebem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie puszczÄ™ ciÄ™. ZresztÄ… wcale tego nie chcesz - szepnÄ…Å‚.
Pocałował ją.
A Jenny pozwoliła mtc na to. Poddała się. Nie była w stanie oprzeć się temu mężczyznie. Cokolwiek
by o nim nie myślała, miała do niego słabość. Beznadziejną słabość.
Pocałowała go.
Był silny i piękny. Wyrafinowany i prymitywny. Okrutny lecz... dziwnie czuły. Był zagadką, którą
Jenny chciała rozwiązać. Ryzykując własne życie? Być może. Cóż jednak miała do stracenia?
Nagle wszystkie pytania w jej głowie znikły. Razem ze wszystkim dookoła.
Była tylko ona i on. Jenny i Dante. Nie musiała grać, udawać.
Pomiędzy nimi - płomień, którego nie dało się ugasić. Za pózno. Jak pożar, który się rozprzestrzenia,
błyskawicznie, poza wszelką kontrolą...
Wiedziała, że to wszystko niedługo się skończy. Wiedziała, że będą musieli się rozstać.
Lecz jeszcze nie teraz.
Niech ta noc trwa, niech się nie kończy...
RODZIAA JEDENASTY
Jenny leżała u boku Dantego, który owijał sobie jej piękne loki wokół swoich palców. Trzymał ją
mocno przy sobie. Nie miał dość jej bliskości, jej ciepła.
Nie pozwolę ci się wymknąć, pomyślał. Nie była to jednak grozba. Raczej obietnica.
Ta kobieta była naprawdę wyjątkowa. Nie tylko obudziła w nim istne zwierzę, ale powoli stawała się
jego obsesją. Była inna niż wszystkie kobiety, z którymi do tej pory się zadawał. Idealne piękności,
bywalczynie salonów, miłośniczki łatwego życia i dużych pieniędzy. Nie mogło być mowy o żadnym
związku; były jedynie układy. W gruncie rzeczy znajomości z tymi kobietami nie różniły się tak
bardzo od interesów, które Dante prowadził. W obu przypadkach nie było miejsca na uczucia czy
szczerość.
Jenny Kent najwyrazniej naprawdę nie interesowały pieniądze Dantego. Była artystką. Kobietą
młodą, piękną i., dobrą. Dante był przekonany, że to wymarły gatunek!
Największe wrażenie robiła na nim jej wrażliwość. Martwiła się tym, że oszukuje jego dziadka
114
EMMA DARCY
oraz Lucię. Martwiła się tym, że ukradła Belli tożsamość. Mówiła, że zrobiła to w chwili słabości, że
kierował nią instynkt samozachowawczy. Uwierzył jej. Pewnie sam na jej miejscu by tak samo
postąpił. Nie on jeden!
Teraz mówiła, że nie chce zranić jego - człowieka, który de facto w to wszystko ją w wpakował.
Chciała wziąć całą winę na siebie. Przyznać się do oszustwa twierdząc, że Dante o niczym nie wie-
dział.
Nie rozumiała jednak, że takim wyznaniem nie osiągnie nic dobrego. Dla Marco byłby to cios. Był już
w takim stanie, że jego serce mogłoby tego po prostu nie wytrzymać. Z kolei dla Lucii byłby to wielki
triumf! Zatroszczyłaby się o to, by jak najwięcej zyskać na pomyłce Dantego. Nie przeszłaby żadnej
wewnętrznej przemiany. Nie zaczęłaby kochać dziadka, zamiast go sekretnie nienawidzić. Skutki
szczerości byłyby opłakane. Dante skompromitowany, Marco rozczarowany, Lucia triumfująca, a
Jenny... na pewno nie chciałaby zostać po tym, jak rozpętałaby się burza.
A Dante nie chciał się z nią rozstawać. Dopiero zaczął się w niej rozsmakowywać.
Zmiech Jenny przerwał jego rozmyślania.
- Co cię tak rozbawiło? - zapytał.
- To czyste szaleństwo! No wiesz, ty i ja...
- Dlaczego? - zapytał Dante poważnym tonem.
- Przecież to nie może się udać. To było... jednorazowe. Prawda?
WIZYTA NA CAPRI 115
- Nieprawda! - zaprotestował Dante, muskając palcem jej usta. - Chcę, żeby to trwało.
Jenny westchnęła głęboko, odtrąciła jego rękę i powiedziała z dumą:
- Być może jestem nikim, ale nie myśl sobie, że będę twoją... sekretną nałożnicą! O nie, Dante.
Zrobiłam to z tobą, ponieważ sama tego chciałam. Ale to wszystko.
Dante był zdumiony jej wybuchem.
- Dlaczego mówisz takie okropne rzeczy? - zapytał.
- Bo oboj e wiemy, że nie j estem częścią twoj ego świata.
- To ja o tym decyduję! - powiedział podniesionym głosem. -1 już uczyniłem cię częścią mojego
świata. I życia.
Jenny nie pozwoliła by jego słowa ją wzruszyły.
- Tak, w charakterze twojej kuzynki! Belli Rossini. To wszystko jest oparte na fikcji, Dante. Poza tym
chyba wiesz, że bliskie stosunki między kuzynami nie są mile widziane. Chyba nawet we Włoszech...
- Dlaczego nie chcesz cieszyć się tym, co jest? - zapytał niemal błagalnym tonem. - Nie możemy
wyjść z ukrycia. Co nie oznacza, że jesteś moją zabawką, którą bawię się za zamkniętymi drzwiami.
Chcę być z tobą, Jenny!
- To chora sytuacja, Dante. - Jenny nie dawała za wygraną.
- Wcale, że nie! Pamiętaj, że tu chodzi o dziadka.
116 EMMA DARCY
Odwracasz jego uwagę od bólu i choroby. Przy tobie zaczyna zatapiać się we wspomnieniach,
zapomina o tym, że umiera - przekonywał ją Dante. - Swoją obecnością sprawiasz, że Nonno ma
mniejsze wyrzuty sumienia z powodu tego, że wymazał ze swojego życia ojca Belłi.
- Ale ja nie jestem Bellą! - krzyknęła rozpaczliwie Jenny.
Dante pogładził jej policzek.
- Twoja obecność tutaj to pewnego rodzaju hołd dla Belli! Robisz w jej imieniu coś dobrego. I świet-
nie ci to wychodzi - uspokoił ją.
- Coś dobrego? - żachnęła się Jenny. - Zadaję Lucii ból! Odwracam od niej uwagę dziadka. Ona ma
prawo mnie nienawidzić.
Dante prychnÄ…Å‚ pogardliwie.
- Chcesz wiedzieć, co robiła ta mała żmija, zanim przyjechałaś? Nie siedziała wiernie przy dziadku.
Poleciała do Rzymu na zakupy, a potem zorganizowała wizytę Anyi. A przecież mogła, i powinna,
spędzić ten czas z Nonno. Kochana Lucia woli jednak wplątywać ludzi w intrygi i toczyć z każdym
wojny. Dziś na celownik wzięła ciebie. Obrażała cię, drwiła z ciebie. A pamiętaj, że robiła to Belli, nie
Jenny. Swojej kuzynce, twojej przyjaciółce. Jak poczułaby się Bella na twoim miejscu?
Jenny skrzywiła się. Bella na pewno nie byłaby zachwycona.
- Jeśli pozwolisz Lucii wygrać - ciągnął Dante - to zranisz mojego dziadka. A tylko on w tej chwili
WIZYTA NA CAPRI
117
się liczy. On i jego reszta życia. To jest śwaęty czas. Dziadek postanowił spędzić go z tobą...
Pocałował ją lekko w usta.
- Ja też chcę spędzić swój czas z tobą - dodał. Zaczął obsypywać pocałunkami jej całe ciało. Jenny
zamknęła oczy. Jak zwykle jej opór słabł pod wpływem bliskości tego niezwykłego mężczyzny. Jak
on to robił? Potrafił sprawić, że najpierw się poddawała, a potem traciła kontrolę. Nad ciałem i nad
swoim umysłem.
Dante wrócił do jej ust, całując je lekko, jakby muskając piórkiem. Uśmiechnęła się mimowolnie.
- Powiedz, że zostaniesz - poprosił... czy może rozkazał?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]