pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- 104. Rolofson Kristine Miłość jak z bajki... 10 Na pewno wrócę
- 288DUO.Barker Margaret Spadająca gwiazda
- 453. Hardy Kate Święto życia
- Hardy Kate Lekarz z Katalonii(1)
- Goodnight Linda Dom pod gwiazdami
- McClone Melissa Pozytywka z niespodzianką
- Gold Kristi Slodka pokusa
- Niespodzianka na 6 liter
- James Axler Deathlands 022 R
- Herries Anne W sieci intryg
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak odparła dziewczyna, jakby brakowało jej tchu. Keely również
znała tę reakcję.
Bardzo ładnie. Posłuchaj, Lynette, macie tu przecież spis transakcji
z ostatnich lat, prawda?
Cóż, mamy księgi wieczyste w suterenie przyznała. Można tam
znalezć wszystkie transakcje w porządku alfabetycznym.
Wspaniale ucieszył się Lex. Czy może z ostatnich dwóch lat?
Urzędniczka pokręciła głową, wciąż zapatrzona w niego jak w
obrazek.
Nie, z dziesięciu.
Keely z trudem stłumiła głuchy jęk.
Lex położył przed nią wielkie księgi, które już pokryły się warstwą
kurzu.
Proszę pani, oto księgi wieczyste z pierwszego dziesięciolecia
dwudziestego pierwszego wieku oznajmił. Od A do L i od M do Z. Co
wolisz?
Keely wzruszyła ramionami.
Wolałabym spędzić ten czas w kwiaciarni albo na basenie
stwierdziła, patrząc na wielkie księgi, grube niemal tak, jak książki
telefoniczne. Okres gospodarczego bumu, który poprzedzał kryzys,
spowodował, że ludzie kupowali jak szaleni co tylko się dało. Obawiam
się, że trzeba będzie sprawdzić to wszystko dodała z westchnieniem. I
to bez gwarancji sukcesu.
86
RS
Znajdowali się w ognioodpornej suterenie ratusza, która mogła służyć
również jako schron przeciwbombowy w sytuacji, gdyby jakiś wrogi kraj
stwierdził, że to właśnie Chilton stanowi dla niego śmiertelne zagrożenie.
Było to obszerne pomieszczenie, choć niezbyt wysokie, z wyczuwalnym
zapachem kurzu unoszÄ…cym siÄ™ w powietrzu. Regulowano tu temperaturÄ™ i
nie była ona zbyt wysoka, ale na szczęście nie zostawili ubrań w szatni. W
świetle palących się lamp jarzeniowych wszystko wokół wydawało się
trupioblade. Jedna była popsuta i buczała niczym wściekły szerszeń.
M powiedział Lex i otworzył drugą z ksiąg.
Jak na tak wielkie księgi, druk w nich był stosunkowo mały, więc
musieli wytężać wzrok, by wszystko odczytać. %7ładne z nich nie wzięło
linijki, która pomogłaby im w lekturze. Skąd zresztą mieliby o tym
wiedzieć? Najgorsze jednak było to, że nie wiedzieli, czego tak naprawdę
szukają, i mogli mieć jedynie niewielką nadzieję, że przypadkiem na to
natrafiÄ….
Przejrzenie jednej strony zajmowało im minutę, a książki miały ponad
trzysta pięćdziesiąt stron. W dodatku musieli robić przerwy, żeby dać
odpocząć oczom.
Kto by przypuszczał, że tyle się tu kupuje domów zauważyła
Keely. Wygląda to tak, jakby więcej kupiono i sprzedawano, niż ich jest
w rzeczywistości.
Możliwe, że niektóre sprzedawano po parę razy zgodził się Lex.
Ludzie z Nowej Anglii lubią nieruchomości.
Wydawały się najlepszą lokatą kapitału, ale wygląda na to, że wiele
osób zmieniło zdanie. Przerzuciła kolejną kartkę i potrząsnęła głową.
Nagle uświadomiła sobie, że nie pamięta niczego z poprzedniej strony.
Lex popatrzył na nią ze współczuciem.
87
RS
Tak, ja też czuję, że wszystkie te informacje gdzieś uciekają
powiedział uspokajająco. Po prostu nic nie zostaje w pamięci.
Tego dnia się nie golił i jego twarz pokrywał ciemny zarost. Jego
podniszczona skórzana kurtka zupełnie nie pasowała do tego miejsca.
Wydawało się, że powinien raczej, niczym Indiana Jones, wyruszyć na jakąś
wyprawę, on tymczasem zajmował się odczytywaniem kolejnych nazwisk i
adresów.
A ona w dodatku musiała skupić się na książce, chociaż miała go tak
blisko. Siedzieli ramię w ramię przy jednym z wielkich biurek, które
ustawiono w suterenie.
Najgorzej by było, gdybyśmy coś przeoczyli powiedziała
zaniepokojona. Jeśli masz wątpliwości, sprawdzaj drugi raz.
Może zrobimy sobie przerwę? zaproponował. Keely popatrzyła
na wielką księgę.
Nie, wolałabym to skończyć mruknęła. Lex pokręcił głową.
Nie będzie dobrze, jeśli coś pominiesz.
Sprawdzam dokładnie zapewniła.
Nie wątpię. Lex przetarł oczy i zamyślił się na chwilę. Wiesz,
założyliśmy, że kupił coś w Chilton, ale przecież równie dobrze mogła to
być jakaś pobliska miejscowość. Albo nawet dalsza. To, że prosił Evę Jo o
radÄ™, nic jeszcze nie znaczy.
Keely kiwnęła głową. Jej też przyszło to na myśl.
Musimy od czegoś zacząć. Potem możemy sprawdzić pozostałe
miejscowości w sąsiedztwie Chilton stwierdziła z wisielczym humorem.
Ale poważnie, Bradley musiał znalezć takie miejsce, w którym czuł się
bezpiecznie i które mógł bez przeszkód odwiedzać. Chilton wydaje się
88
RS
idealne do tych celów. Jako mieszkaniec miasta mógł jezdzić tam, gdzie
chciał, i nie wzbudzać podejrzeń.
Pozostaje nadzieja, że masz rację. Lex pochylił się nad księgą i
zaczął ją wertować.
Tylko uważaj rzuciła, bo odniosła wrażenie, że robił to bez
przekonania.
Ktoś ci mówił, że jesteś apodyktyczna?
To dla naszego wspólnego dobra.
Nawet jeśli stracę wzrok? mruknął.
A ja razem z tobą burknęła, usiłując ponownie skupić się na
wpisach, które miała przed sobą. Nie pozostało im wcale tak dużo pracy.
Półtorej godziny, może dwie...
Znowu zamilkli i w ciszy słychać było tylko szelest przewracanych
kartek. Keely zupełnie straciła poczucie czasu. Sama nie wiedziała, czy
minęło parę minut, czy może pół godziny. Mogłaby to oczywiście
sprawdzić, ale była do tego stopnia skupiona na czytaniu wpisów, że nie
chciała przerywać.
O cholera! głos Lexa nagle zabrzmiał w ciszy niczym wystrzał.
Keely podskoczyła na swoim miejscu.
Co? Znalazłeś coś? Bradleya? Twoją matkę?
Lex pokręcił głową.
Nie. Nie zgadniesz ciebie.
Droga była wąska i kręta. W czasach kolonialnych prowadził tędy
szlak handlowy i po obu stronach widać było fragmenty wzniesionych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]