pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Hardy Kristin Gwiazdkowe niespodzianki
- McClone Melissa Pozytywka z niespodzianką
- Lewis Jennifer Cenniejsze niśź zśÂ‚oto
- Aleksander Dumas (syn) Dama kameliowa
- Jack Williamson Eldren 02 Mazeway
- INSTALACJA SANITARNA
- Lucjan Szenwald ''Lucek'' z WP (1909 1944)
- Kroniki brata Cadfaela 11 DoskonaśÂ‚a tajemnica Peters Ellis
- Chmielewska Joanna 06 Romans wszechczasów
- Cassie Miles Naturalny porzć…dek rzeczy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tylko tym razem sytuacja wyglądała inaczej niż przed laty. Andrzej był bardziej pewny siebie i patrzył na
Jerzego z kpiną w oczach. Jerzy siedział w kąciku kanapy i wyraznie wściekły zerkał od czasu do czasu
w jego stronę. Zmiać mi się chciało, ale panowałam nad sobą, bo zżerała mnie ciekawość, który
pierwszy zrejteruje. Niestety, nie dowiedziałam się tego, bo Andrzej odebrał telefon i bardzo
zdenerwowany poinformował mnie, że musi jechać do rodziców, bo coś nie tak, ale co, to już mi nie
powiedział. Na to Jerzy poderwał się również i zapytał Andrzeja, czy go podrzuci do centrum, bo jego
auto jest w naprawie.
Oczywiście odpowiedział Andrzej w przedpokoju i cmoknął mnie w policzek, co Jerzy
skwapliwie podchwycił i zrobił to samo, jakby chciał pokazać mi albo Andrzejowi, że ma takie same
prawa jak on. Wyszli, a ja zostałam sama i dziękowałam przypadkowi za pozbycie się Jerzego.
Następnego dnia przypomniał mi o sobie, stercząc znowu pod moim biurem.
Ty nie pracujesz? zapytałam zdziwiona.
Spojrzał na zegarek.
Odwaliłem już dzisiaj swoje i jestem do twojej dyspozycji.
Jadę na zakupy poinformowałam, mając nadzieję na pozbycie się jego towarzystwa.
Zwietnie! ucieszył się. Pojadę z tobą.
Jesteś pewien? próbowałam go zniechęcić.
Absolutnie stwierdził i wsiadł do mojego auta.
Musiałam oczywiście zrobić spore zakupy, bo jego wizyty doszczętnie opróżniły moje zapasy
i należało wszystko uzupełnić, w czym pomógł mi bardzo skutecznie i dlatego mój kosz, dzięki
intensywnej pracy Jerzego polegającej na wrzucaniu do niego smakołyków w nie najniższej cenie, szybko
się wypełnił. Podjechaliśmy pod kasę i ustawiliśmy się w długiej kolejce. Przyłapałam go na
ukradkowym omiataniu wzrokiem zawartości wózka sklepowego, jakby chciał sprawdzić, czy nic mu nie
zabraknie. Zbliżyliśmy się już do szybko przesuwającej się taśmy i należało zacząć wyciągać produkty.
Jerzy zaczął się wiercić, rozglądać, zerkać za siebie.
Zapomnieliśmy jeszcze& rzucił pod nosem i w pośpiechu oddalił się między regały.
Popatrzyłam, jak znika, i dokończyłam sama to, co zaczęliśmy razem. Taśma sunęła, rozłożone
produkty zbliżały się do jej końca, a jego nie było. Kasjerka zaczęła swoją pracę i w szybkim tempie
skończyła, podając mi zawrotną sumę, którą powinnam jak najprędzej uiścić, bo kolejka za mną nie miała
ochoty czekać na Jerzego. Podałam jej kartę, wbiłam kod i transakcja się dokonała, znacznie uszczuplając
moje i tak pustawe konto. Spakowałam wszystko z powrotem do kosza i zjechałam troszkę w bok,
wypatrując mojego eks. Pojawił się tak samo nagle, jak zniknął. Ciekawe, wybieranie jakiegoż to
produktu zajęło mu aż tyle czasu. Podbiegł do kolejki, w której tyle staliśmy, i z daleka, roześmiany,
uniósł rękę, w której tkwiły cztery czekolady. Usiłował się dopchać do kasy, ale nie dał rady. Nikt przez
niego nie miał ochoty stać dłużej w kolejce. Zrezygnowany odłożył zdobycz i już z pustymi rękami
przyszedł do mnie.
Mogłaś na mnie poczekać powiedział z pretensją w głosie.
Gdybym mogła, tobym poczekała odpowiedziałam spokojnie i zobaczyłam, że tak jak kiedyś
strzelił focha.
Wracaliśmy do domu, Jerzy prowadził, bo mnie zrobiło się słabo podczas wypakowywania zakupów
do bagażnika. Ostatnio mam jakieś zawirowania w głowie i okropnie jestem niewyspana, mimo że kładę
się wcześnie spać.
Ileś ty tego nakupowała? warknął w przedpokoju, niosąc do kuchni wypchane po brzegi
reklamówki.
Ja? zdziwiłam się, bo nie byłam jedynym uczestnikiem dzisiejszych zakupów.
Zawsze byłaś rozrzutna mruknął obrócony do mnie plecami, a mnie zmroziło i poczułam, jak
zaciskają mi się szczęki.
A co dzisiaj na obiad?! zawołał już radośnie z głową w lodówce. Miałam ochotę powiedzieć, że
zdecydowanie nic, ale się powstrzymałam. Może zrobisz kotleciki? Podszedł do mnie i próbował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]