pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Pilch_Jerzy_Inne_rozkosze
- Colley Jan Gorący Romans Duo 919 Magiczna godzina
- Andrzej Sejan_Intruz i inne opowiadania
- D
- Mortimer Carole 04 W atmosferze skandalu
- Autumn McCullah Bentr
- Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Kaukaski Wilk
- Tolkien J.R.R. NiedokośÂ„czone OpowieśÂ›ci tom 1
- 28 Wielka Czworka
- 22. Hooper Kay Namić™tnośÂ›ci 22 MiśÂ‚ośÂ›ć‡ pod specjalnym nadzorem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łatwo. Pól kilometra trzeba było brnąć w błocie po kostki,
przejść po kilku deskach rzuconych byle jak przez bajora, potem skakać z cegły na cegłę.
Pochylona babina szła uparcie w stronę schroniska. Ubrana była w staromodną szubę do pół łydki, na głowie
miała kwiecistą chustkę zawiązaną pod szyję, a na nogach sznurowane trzewiki. Z daleka usłyszała już głośne
ujadanie psów. Całe schronisko ogrodzone było wysoką siatką zabetonowaną u dołu, żeby jakiś pies nie
wydostał się podkopem. Przy bramie stał pracownik schroniska, które swym wyglądem i położeniem bardziej
przypominało więzienie dla zwierząt niż schronisko. Dozorca bez słowa wpuścił kobietę do środka i za bramą
zapytał:
- Pani w jakiej sprawie?
Kobieta nieufnie spojrzała na mężczyznę. Powtórzył pytanie.
- Przyszłam kupić psa - wyjaśniła.
- To niech pani idzie do baraku, tam jest lekarz, on pani wszystko pokaże.
Poszła we wskazanym kierunku. Szła między klatkami pełnymi psów, prawie wszystkie szczekały, rzucały się
na siatki, gryzły się. Większe siedziały w boksach pojedynczo. Reprezentowano tu wszystkie rasy. Najwięcej
było kundli, ale były tez rasowe. Psy syberyjskie, pekińczyki, charty afgańskie, owczarki nizinne, niemieckie,
czarne i podpalane, zwykłe kundle i... owczarek podhalański. Wśród tej rozszczekanej zgrai on jeden
zachowywał się godnie, nie miotał się po boksie, nie ujadał. Obojętny na wszystko wylegiwał się na wiązce
słomy.
Pomiędzy klatkami kręcili się miłośnicy zwierząt. Ludzie dorośli i wyrostki. Jedni przyszli tu, by tylko popa-
trzeć, inni chcieli wypatrzeć sobie jakiegoś czworonoga i ewentualnie go kupić. Kobieta zanim weszła do
baraku, obeszła wszystkie klatki raz i drugi, dopiero potem zaczepiła jednego z pracowników schroniska.
- Panie - powiedziała - po ile wy te psy sprzedajecie?
- To zależy jaki pies. Wszystko zależy od rasy.
- No, ten biały na przykład.
- To drogi pies. -Ile?
- To kierownik sprzedaje. Ten pies będzie drogo kosztował. Odpasiony jest, sierść na nim aż błyszczy. Nazywa-
my go Góral. Niech pani pójdzie do kierownika, on pani powie szczegółowo.
Kobieta poszła do kierownika. Wytłumaczyła mu, o którego psa jej chodzi. Kierownik z uwagą przyjrzał się
kobiecie, pomyślał nad czymś, jeszcze raz spojrzał na babinę, na jej odzienie i dopiero wtedy się odezwał.
- Ten pies kosztuje sześćset złotych. Jest u nas już od dwóch tygodni. My tu psa karmimy, szczepimy, wydajemy
zaświadczenia własności.
- Sześćset złotych to cała moja renta miesięczna. Nic taniej?
- Niech pani sobie kupi tańszego psa.
- To nie dla mnie. To dla mojego wychowanka. Kiedyś wzięłam z Domu dziecka sierotę, zachorował chłopak,
całymi dniami siedzi w domu, smutno mu jest i właśnie dla niego chcę kupić tego psa. Ja nie zawsze mogę
siedzieć z chłopakiem w domu, często chodzę do ludzi na posługi, a tak to będzie miał psa i już nie będzie sam.
- Nie mogę pani taniej sprzedać.
Kobieta bez słowa wyciągnęła pieniądze, odliczyła żądaną sumę i położyła na biurku przed kierownikiem. Kie-
rownik schował pieniądze do kieszeni, a potem wypisał kwit sprzedaży i wręczył go kobiecie. Dał jej jeszcze na
dodatek jakąś starą obrożę i smycz oraz zaświadczenie o szczepieniu psa przeciw wściekliznie. Wyszli na
zewnątrz i skierowali się w stronę boksu Bacy. Po drodze kobieta zwróciła się do kierownika:
- A co wy robicie z tymi psami, jak nikt nie kupi?
- Czasami zgłaszają się właściciele, a jak nie, to po trzech tygodniach oddajemy rakarzowi.
Kobieta sama weszła do boksu, zapięła mu obrożę i wyprowadziła na zewnętrz. Pies szedł za nią posłusznie. Ko-
bieta wyprowadziła go ze schroniska. Jakby nowe życie wstąpiło w zwierzaka. Stał się wesoły. Zaczął merdać
ogonem, kobieta też była uradowana zakupem. Doszli do przystanku i wsiedli w tramwaj.
V
Mimo pełni lata pogoda zmieniła się na jesienną. Dni stały się ponure, niemal codziennie padał deszcz, o
wygrzewaniu się na słońcu nie było nawet mowy, co najwyżej krótki spacer i trzeba było wracać do domu.
Jednym słowem Konowrockim tego roku urlop się nie udał. Po powrocie do domu zorientowali się, że ich
mieszkanie jest jakieś inne, wyraznie brakowało psa.
Spotykani sąsiedzi pytali Konowrockich, co się z nimi działo, a oni nie wiedzieli, co odpowiedzieć. Sąsiedzi
mówili, że pies przez kilka nocy spał pod drzwiami na słomiance, a potem przepadł jak kamień w wodę. Byli
zdania, że nie wykluczone, iż ktoś go ukradł. Radzili zgłosić na milicji albo pójść do schroniska dla bezdomnych
zwierząt. Konowroccy skorzystali z tej rady. Zgłosili się najpierw do milicji, ale tam powiedziano im, że milicja
ma pełne ręce roboty z ludzmi i nie ma czasu zajmować się psami. Wówczas pojechali do schroniska. Tam
dowiedzieli się, że przed miesiącem był w schronisku owczarek jakiego szukają, ale kupiła go pewna kobieta.
Kierownik podał im adres kobiety. Pojechali samochodem pod wskazany adres. Otworzyła im kobieta i spytała,
czego sobie życzą. Ledwie Konowrocki odezwał się, pies poznał go po głosie i z piskiem radości rzucił się w
stronę byłego pana.
- Przyszliśmy po swojego psa.
- To jest mój pies, kupiłam go - powiedziała kobieta. _ Nie oddam go za żadne skarby świata.
- To się okaże. Przyjdziemy tu z milicją i siłą psa zabierzemy.
- Nie kupiłam go dla siebie - wyjaśniła kobieta. Otworzyła drzwi do drugiego pokoju i zawołała: - Jacuś, przyjdz
na chwileczkÄ™ do cioci.
Z drugiego pokoju wyszedł kaleki chłopiec, poruszał się z trudem.
- Dla tego chłopca kupiłam psa. To jest sierota, dla niego kupiłam tego psa. Jeśli państwo macie odrobinę serca,
to go nie zabierzecie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]