pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- PS19 Pan Samochodzik I Złoto Inków t.2 Szumski Jerzy
- Edigey Jerzy Zbrodnia w poludnie
- Jerzy Kijewski Ateista
- Jan Himilsbach_Lzy Soltysa i inne opowiadania
- Andrzej Sejan_Intruz i inne opowiadania
- Bolivar, Simon Bolivar
- Jennifer R. 01 Alt. (tśÂ‚um. nieoficjalne)
- 322[01].O1.05 Przestrzeganie przepisów prawa i zasad ekonomi
- Roberts Nora AniośÂ‚ śÂšmierci
- Charles Williams Man on a Leash (1973) (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dożyjemy czasów tak upojnej wolności, że o mało nas, Panie Naczel- niku, na stare lata
jasna krew nie zaleje Oyermah zdjął kożuch i niedbale
29
rzucił go na ławę. Bo trzeba nam wiedzieć, że czapka czekisty okrywa za- równo zalety
jak i przywary naszego dzielnego narodu. I gdy za niecałe czterdzieści lat czapka
czekisty zostanie z nas zdjęta a zapewniam pana, Panie Naczelniku, że sfrunie ona z nas
z lekkością kurzego piórka gdy czapa zostanie zdjęta, nie tylko nasze wielkie zalety, ale i
nasze kolosalne przywary ujrzą światło dzienne. Nie ma co ukrywać, niełatwe czasy
nas czekają, niełatwe, ale obaj dobrze wiemy, że łatwych czasów nie ma w ogóle.
Bywają co najwyżej miłe chwile, jak ta szara godzina, oby trwała wiecznie
zakończył rzecz Oyermah, zwrócił się do Kohoutka i wręczył mu owiniętą w szary
papier paczkÄ™.
A to dla ciebie, Kohoutku juniorze, mój szanowny następco. Pora roz- począć studia
choćby od pisma obrazkowego. Na szczęście krowa wydająca
na świat potomstwo wolna jest od nacisków politycznych, więc rzecz jest dalej
pożyteczna i nie podległa dezaktualizacji. Choć i to nieprawda dok- tor Oyermah wygodnie
usadowił się za stołem. Choć i to nieprawda, że krowa, to boże stworzenie, wolna jest od
nacisków politycznych. Bo prze- cież wiadomo, daj, człowieku, bolszewikowi krowę a
zamorzy ją ze szczę- tem powiedział Oyermah i posmutniał nagle, i osowiały patrzył, jak
Oma
z niewielkiego blaszanego czajnika nalewa do kieliszków gorący i oleisty trunek.
Kohoutek wydobył z szarego papieru dwa opasłe i masywne tomy. Pach- niały tak jak
doktor -sierścią zwierząt domowych i alkoholem. Kohoutek nie znał pojęcia mityczna
księga dzieciństwa (prawdę powiedziawszy, z terminem tym miała zapoznać go dopiero z
górą trzydzieści lat pózniej jego aktualna kobieta), ale niewątpliwie przed chwilą miała
miejsce ta właśnie klasyczna i rytualna scena. Kohoutek otrzymał z rąk doktora
Oyermaha mityczną księgę swego dzieciństwa, powoli obracał jej strony i co chwila
trafiał na niewiarygodne, zapierające dech ilustracje. Barwne ryciny przed- stawiały
wszystkie istniejące rodzaje zwierząt domowych, ich przekroje, ich wnętrzności, ich
szkielety. Na szczegółowych, z pieczołowitym choć nieco topornym realizmem wykonanych
wizerunkach można było śledzić anato- mię zwierzęcych kończyn, głów i kadłubów.
Układy mięśni, żył i ścięgien. Kohoutek nie mógł oderwać wzroku od prawdziwie
przerażających wize- runków chorych zwierząt, jak urzeczony wpatrywał się w ogromne
niczym głowy kapusty zrebięce przepukliny, krowie wymiona obrośnięte niebie- skawym
kożuchem czyraczycy, ochwacone i gnijące kopyta, przerośnięte racice. Dalej szły barwne
i wyraziste portrety zwierząt o porażonych koń- czynach, drobiu dotkniętego pomorem,
zwierząt chorych na dychawicę, ta- siemczyce, bąblowice i glistnice, włośnice i chorobę
motyliczną. Dalej wy- raziste detale i zbliżenia: owrzodzone języki, pokrzywione
kręgosłupy, obrzękłe gardziele, krwawe niczym zachodzące słońce liszaje, ropnie żółte jak
nadmorski piasek, bagniste zgorzele, odleżyny i wysięki. Kohoutek oniemiały obracał
stronę po strome i patrzył przerażony i zafascynowany jednocześnie, jak wyglądają
zwierzęta chorujące na cholerę, różycę czy tę- żec. Zniekształcone przez promienice krowie
łby, dotknięte świerzbem koń- skie karki, ogromne niczym piłki tenisowe larwy gzów
wplątane w sierść i skórę. Nie znał, rzecz jasna, żadnych terminów, nie rozumiał podpisów
pod rycinami, obracał stronę po stronie i raz po raz trafiał na apokaliptyczne wi- zje
niepojętych zwierzęcych męczarni, na nieruchome, choć wijące się w
30
przedśmiertnych konwulsjach obrazy zwierząt zatrutych solą, arsenem, ołowiem,
fosforem, miedziÄ…, cynkiem czy saletrÄ….
Na początku drugiego tomu nieznany malarz przedstawił rozległy sielski pejzaż: nad
zielonymi wzgórzami zachodziło słońce, z kominów dalekich chat wiejskich dym szedł
prosto w górę, na pierwszym zaś planie gromada mężczyzn uwijała się wokół monstrualnie
rozdętych zwłok padłego konia. Ktoś wydobywał ostatnie łopaty ziemi z rozległego i
głębokiego dołu, ktoś inny wielkim i ostrym niczym szabla nożem nacinał skórę martwego
zwie- rzęcia, człowiek w kaszkiecie i wysokich wojskowych butach sypał w głąb tak
uczynionych ran jakąś białą substancję, idący w ślad za tamtymi kolejny znawca rzeczy
obficie polewał zwierzęce zwłoki żółtawym płynem. Z głębi obrazu ktoś nadbiegł niosąc
płonącą pochodnię...
No jak, Kohoutku juniorze zapytał zza stołu doktor Oyermah jakie wrażenie sprawia
na tobie pierwsze spojrzenie w głąb zwierzęcych trzewi? Trudny widok, nieprawdaż?
Oyermah wstał i zbliżył się do Kohoutka.
Widzę, że studiujesz idealną wersję postępowania z padłymi zwierzę- tami. Tak istotnie
należy postępować, ponacinać, zasypać wapnem, polać naftą, spalić i głęboko zakopać.
Ale to, co tu widzisz, jest idealną wersją. W rzeczywistości, w tamtejszej rzeczywistości
powiedział z naciskiem Oy- ermah biedny konik zostałby dawno poćwiartowany i zżarty
prawie na su- rowo. A niedługo potem dodał doktor, obracając z wprawą karty księgi a
niedługo potem szlachetne oblicza zgromadzonych tu kołchozników wyglą- dałyby ot tak i
Oyermah pokazał Kohoutkowi monstrualną sekwencję wi- zerunków ludzi zarażonych
rozmaitymi odzwierzęcymi chorobami. Temu dolega bieszeństwo, ten zaraził się
jaszczurom palec Oyermaha wędrował od jednej spotworniałej twarzy do drugiej ten
złapał roże, a ten sap. Ale powtarzam raz jeszcze, pomimo iż księgi te obfitują w całą masę
odległych od rzeczywistości, od tamtejszej rzeczywistości epizodów, mogą być poży- teczne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]