pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- PS39 Pan Samochodzik i Wynalazek InĹźyniera Rychnowskiego Olszakowski Tomasz
- 27 Tomasz Olszakowski Pan Samochodzik i Tajemnice Warszawskich FortĂłw
- Cykl Pan Samochodzik (32) Skrytka Tryzuba Sebastian Miernicki
- (53) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Gocki książę
- 87 Pan Samochodzik i Truso Maciek Horn
- Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Wilhelm Gustloff
- PS19 Pan Samochodzik I Złoto Inków t.2 Szumski Jerzy
- Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skrytka Tryzuba
- Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Kaukaski Wilk
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 08 Podejrzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nad jezioro, bo za chwilę mo\e być na pózno. Drugi wariant zaśmiałem się do siebie.
Jaki wariat? zaniepokoił się milicjant. Czy pan na pewno dobrze się czuje?
Nie wariat, lecz wariant. Drugi wariant! krzyknÄ…Å‚em. Czy pan nie pojmuje, \e na
jachcie nic nie znajdziecie? Jestem pewien, \e przera\eni widokiem płetwonurka zastosowali
drugi wariant ucieczki. Nie ma skarbów na jachcie. Szybciej! Za mną! zawołałem i pobie-
głem w kierunku przesmyku.
Po twarzy biły mnie gałązki krzaków i młodych drzew. Raz po raz potykałem się o korzenie
i zapadałem w jakieś wykroty. Ale nie czułem zadrapań. Nawet nie wiedziałem, czy moi
przyjaciele biegną za mną. I dopiero na zarośniętej trawą drodze, która szła do dawnej prze-
prawy promem, zatrzymałem się na chwilę, uświadomiwszy sobie, \e bez milicjanta niewiele
zdziałam w obozie pana Anatola.
A Ornitolog bo tak go będę nadal nazywał i moi młodzi przyjaciele jeszcze w dalszym
ciągu nie pojmowali, dlaczego biegnę nad przesmyk. Pędzili jednak za mną, poniewa\ w
moim głosie było coś takiego, co zmusiło ich do biegu.
Niemal równocześnie wypadliśmy z lasku między samochody pana Anatola i pana Kazia.
Jednym rzutem oka objąłem ich obozowisko. Namioty ju\ były zwinięte. Mał\onki rycerzy
spinningu układały paczki w baga\niku, a obydwaj panowie przymocowywali paskami
swoją łódkę na przyczepie.
Musiałem wyglądać strasznie, bo Myszka pana Anatola a\ pisnęła na mój widok.
Co się stało? Czego pan chce? zapytał groznie pan Anatol.
Tylko pan Kazio ucieszył się zobaczywszy Martę.
Czy wie pani, ile złapałem leszczy? Co najmniej cztery kilogramy.
Cicho, Kaziu! huknął na niego Anatol. Niech ci się nie wydaje, \e jesteś wędka-
rzem.
Panowie ju\ odje\d\ają? zapytałem ochryple.
Tak pośpieszył się z odpowiedzią pan Kazio. Bo Anatol mówi, \e tu ryby nie biorą.
Jedziemy nad Jezioro Nidzkie.
Za du\o gadasz, Kaziu burknął Anatol. Tego pana nie powinno obchodzić, dokąd
jedziemy.
Pokiwałem głową.
Interesuje mnie tylko, w jakim miejscu umówili się panowie z Wackiem Krawacikiem.
Nastała cisza. Mars na czole pana Anatola pogłębił się.
Pan Kazio spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Nie umówiliśmy się rzekł nieśmiało.
Pan Anatol wziÄ…Å‚ siÄ™ pod boki i wysunÄ…wszy ku przodowi prawÄ… nogÄ™, stanÄ…Å‚ naprzeciw
mnie jak wódz, który ju\ wysłał swe wojska na bitwę.
Cicho, Kaziu! sarknÄ…Å‚ na przyjaciela. Nie wtrÄ…caj siÄ™. To moja sprawa. Tylko moja
podkreślił. Mogę się umawiać, z kim chcę i gdzie chcę, a pana to nic nie powinno
obchodzić.
Wskazałem ręką le\ące na trawie toboły i worki z pościelą.
Który z tych tłumoków nale\y do Krawacika?
Dopiero teraz moi przyjaciele pojęli, co oznacza drugi wariant. Z gromadki młodych ludzi
wysunął się Ornitolog. Wyjął z kieszeni swoją legitymację słu\bową. Pan Kazio spytał
przyjaciela:
Ty naprawdę umówiłeś się z Krawacikiem?
To \aden Krawacik obruszył się pan Anatol. To ksią\ę spinningu, ty rybacka ciuro.
A pani zwrócił się do Marty - jest fałszywą królową. To niemo\liwe, \eby taka młoda
dziewczyna potrafiła schwytać na wędkę trzydziestoośmiokilogramowego suma.
Czy zna pan przepisy prawne? spytał Ornitolog, podsuwając mu pod nos milicyjną
legitymacjÄ™.
Szanuję przepisy i prawo wyprostował się dumnie pan Anatol.
Czy pan wie, jaka kara czeka tego, kto pomaga w ukryciu przestępstwa? Czy pan wie, co
kryją tłumoki, które pozostawił panu Wacek Krawacik?
Nie... przeraził się pan Anatol. On te\ chce łowić ryby nad Jeziorem Nidzkim. Ale
jachtem trudno się tam dostać. Więc postanowił pozostawić jacht w Iławie i dojechać nad
Nidzkie autobusem. Zabraliśmy mu dwa tłumoki z rzeczami, \eby ich nie musiał dzwigać.
On ma samochód w Siemianach wtrąciłem.
Tak? zdziwił się Anatol. I zaczęło w nim kiełkować podejrzenie.
Które to tłumoki? Proszę je rozpakować krótko, ale stanowczo zarządził Ornitolog.
Pan Anatol wskazał wnętrze łódki na przyczepie.
Tam są rzekł pokornie. Dwie du\e i cię\kie paczki.
Po chwili le\ały ju\ na trawie przed nami. Ale mimo podejrzeń pan Anatol wcią\ miał wąt-
pliwości.
Przecie\ pan Wacek nie jest \adnym przestępcą pomrukiwał.
Przestał mruczeć i protestować, gdy rozwiązaliśmy sznurki i z grubych koców, które zda-
wały się kryć pościel i materace gumowe, wysypały się przepiękne kolie bursztynowe, na-
szyjniki, bransolety, kilkanaście przedmiotów zrobionych ze złota. W drugim kocu znaj-
dowała się stara złota zastawa, którą przed wojną szczyciło się muzeum w E.
Skąd... on to wszystko... wyłowił? wyjąkał pan Anatol.
Z jeziora odrzekłem.
Na spinning? zapytał naiwnie pan Anatol.
Zapamiętałem ogromny wybuch śmiechu, jakim powitaliśmy te słowa rycerza spinningu.
* * *
[ Pobierz całość w formacie PDF ]