pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Harris Charlaine Harper 3 Lodowaty grĂłb
- Turtledove, Harry Crosstime Traffic 02 Curious Notions
- Charlaine Harris Grobowa tajemnica
- 03.Harry Potter und der Gefangene von Askaban
- Harris, Thomas Hannibal
- Harrison, Harry B5, Bill en el Planeta de los 10000 Bares
- Harrison Harry Wojna z robotami
- Harrison Harry Krok do Ziemi
- Harry Harrison To the Stars Trilogy
- Banks Cliff Szczury tunelowe
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapilote otarł dłonią policzek i z przerażeniem spojrzał na splamione krwią
palce.
Przeszukaliście mnie. Odzyskałem nieco pewności siebie i mówiłem
coraz mniej chrapliwie. Durnie! Poza maszynkami trzeba było jeszcze użyć
głowy, ale do kogo ja to mówię. . . Widzisz te spiłowane na ostro paznokcie?
Są pokryte wirusem, który na tej planecie jest nieznany. Przy całkowitym bra-
ku odporności powoduje śmierć w przeciągu czterech godzin. Jesteś chodzącym
nieboszczykiem, staruchu. SÅ‚yszysz? JesteÅ› martwy!
Rozdział 24
Jak sobie łatwo wyobrazić, wywołało to na obecnych odpowiednie wrażenie.
Szczególnie zaś na podrapanym prezydencie, którego skóra przybrała rychło zie-
misty kolorek. Zatoczył się z jękiem sugerującym, że po ponad dwóch wiekach
egzystencji życie definitywnie mu się znudziło i właśnie zamierza nas pożegnać.
Ale nie, to było złudzenie. Najwyrazniej wpadł w nałóg istnienia. Należało prze-
jąć inicjatywę.
Jesteś już trupem, Zapilote. Chyba że dostaniesz w porę antidotum. Bo ono
istnieje, masz na to moje słowo. A teraz wezcie stąd tego idiotę z pistoletem.
Zapilote zerwał się jak na sprężynce, złapał Oliveirę za ucho i odciągnął, byle
dalej. Pułkownik zawył dziko, upuścił broń (na szczęście nie wypaliła) i złapał
się za naderwaną część ciała. Zapilote stanął zaś przede mną, ale z uwagi na fakt,
że był wzrostu siedzącego psa, musiał zdrowo zadzierać głowę, by spojrzeć mi
w oczy. Nie poprawiło mu to humoru.
Na kolana go! warknął, a żołnierze kopniakami zmusili mnie do opad-
nięcia na klęczki.
Nadal nie mógł wprawdzie patrzeć na mnie z góry, ale zawsze był to postęp.
Co z antidotum? wycharczał.
Z gęby zaleciało mu całym polem czosnku, którego nie znoszę, toteż odrucho-
wo usiłowałem się cofnąć. Pozostało jednak opanować odruchy.
Jeśli w ciągu trzech godzin dostaniesz zastrzyk, będziesz żył odpar-
łem. Z wolna pojawiają się pierwsze objawy, jak gorączka, która będzie nara-
stać, aż mózg ci się od niej zagotuje. Zaczną ci drętwieć palce, stopniowo paraliż
obejmie całe ciało. . .
Zawył przenikliwie starczym falsetem i starł drżącą dłonią spływający po twa-
rzy pot. Wrzasnął ponownie i zatoczył się. Zanim zdążył paść jak długi, paru żoł-
nierzy złapało go pod ramiona i ułożyło na fotelu.
Każ mnie uwolnić. Niech zdejmą mi łańcuchy rozkazałem. I niech
odejdą wszyscy, poza tą kreaturą, Oliveirą Bezuchym, który jeszcze nam się przy-
da. Dalej.
117
Zapilote drżącym głosem potwierdził moje polecenia. Aańcuchy opadły na
podłogę, a ja na krzesło, gdzie ułożyłem się jak najwygodniej. Oliveira wciąż
przyciskał dłoń do ucha.
Teraz słuchaj uważnie, bo nie będą powtarzał zwróciłem się do ofiary
edukacji wojskowej. Wezmiesz ten oto telefon i polecisz uwolnić złapanego
wczoraj w nocy więznia. Ma być żywy i zdrowy, czyli bez obijania mu gnatów na
do widzenia. DostarczÄ… go apartamentu zajmowanego przez pana Harapo w Gran
Pacajero Hotel w Puerto Azul. Ma otrzymać numer telefonu i odezwać się, gdy bę-
dzie już na miejscu. Jeśli zostanę przekonany, że nie próbujecie żadnych oszustw,
to powrócimy do sprawy antidotum. Im dłużej będziesz zwlekał. . .
Do roboty! przerwał mi Zapilote.
Oliveira rzucił się do telefonu, a prezydent zaczął na nowo mnie maglować.
Gdzie jest odtrutka? GorÄ™!
Jeszcze parę godzin, tak od razu nie umrzesz, choć przyznaję, że przebieg
tej choroby nie należy do miłych. Odtrutka jest w mieście, a zostanie dostarczona
po moim uprzednim telefonie. Jak chyba rozumiesz, polecenie to nie zostanie
wydane, dopóki nie znajdę się bezpiecznie z dala od ciebie i twoich zbirów.
KtoÅ› ty?
Twoje przeznaczenie, staruszku. Twój wyrok. Ale dość tego. Oliveira już
skończył, zatem każ przynieść moje rzeczy, abyśmy potem nie tracili czasu na
głupstwa. Ostatecznie tobie powinno zależeć na tym najbardziej.
A jaką mam pewność, że dotrzymasz słowa? %7łe antidotum w ogóle istnieje?
%7ładnej. Ale nie masz wyboru, prawda? Rób lepiej, co każę.
* * *
Cała operacja trwała łącznie dwie godziny, w trakcie których Zapilote prawie
zapadł w śpiączkę, a to za sprawą rosnącej gorączki. Dwaj lekarze przyboczni
robili, co mogli, by ją zahamować, ale niewiele zdołali zdziałać. Prezydent tracił
z wolna czucie w rękach i nogach, aż w końcu odezwał się stojący na biurku
telefon.
Di Griz przedstawiłem się, podnosząc słuchawkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]