pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Harrison Harry Stalowy Szczur 8. Stalowy Szczur Prezydentem
- Harrison Harry Stalowy Szczur 4 Stalowy Szczur i piąta kolumna
- Harrison, Harry B5, Bill en el Planeta de los 10000 Bares
- Harrison Harry Wojna z robotami
- Harrison Harry Krok do Ziemi
- Harry Harrison To the Stars Trilogy
- Harris, Thomas Hannibal
- Kroniki brata Cadfaela 11 Doskonała tajemnica Peters Ellis
- 27 Tomasz Olszakowski Pan Samochodzik i Tajemnice Warszawskich FortĂłw
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 02 Tajemnica
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ja na pewno nie stwierdziłam śmiertelnie poważnie.
Na szczęście dla mnie. Wolisz wyższych, szczuplejszych mężczyzn, prawda?
Uhmm, koniecznie brunetów i najlepiej wieczorową porą. Roześmiałam się, przysuwając
do Tollivera. Przez chwilę leżeliśmy w milczeniu, obserwując rozbijające się na szybie krople
deszczu. Niebo postanowiło pójść na całego. Współczułam członkom ekipy śledczej, którzy jeszcze
pracowali na cmentarzu. Uznałam też, że policja powinna mi być wdzięczna, że odnalazłam
Victorię, zanim zaczęła się ulewa. Przynajmniej zdążyli spokojnie wyjąć ciało z przepustu.
Myślałam też o Joyce'ach, dzieciakach, które dorosły, by stać się typowymi bogaczami. Co prawda
robili wiele dobrych rzeczy, lecz mnie w tej chwili interesowały te złe. Ciekawe, że żadne z nich nie
znalazło szczęścia w małżeństwie. A przecież wszyscy byli w odpowiednim wieku. W sumie
jednemu mogło się nawet udać. Już miałam mentalnie pokiwać głową nad truizmem, że pieniądze
szczęścia nie dają, ale przypomniałam sobie, że przecież Mark, Tolliver, Cameron i ja też nie
byliśmy członkami żadnych podstawowych komórek społecznych. Cameron zapadła się pod
ziemię, Mark nigdy nie związał się z żadną dziewczyną na dłużej, a Tolliver i ja&
Naprawdę chcesz wziąć ślub? zapytałam.
Jak najbardziej odrzekł bez namysłu. Możemy to zrobić nawet jutro, jeśli chcesz. Bo
nie masz żadnych wątpliwości, prawda? I nie martwisz się, że będziemy w zasadzie sami?
Nie. Wiesz, jesteÅ› chyba jakimÅ› wyjÄ…tkiem. Bo z tego, co czyta siÄ™ w pismach, zwykle
niespieszno wam do ożenku.
Ty też nie wpisujesz się w stereotyp kobiety z artykułów w męskich pismach. I uwierz, to
komplement.
Dobrze się znamy, chyba też swoje najgorsze strony. Nie wyobrażam sobie życia bez
ciebie. Mam nadzieję, że to nie zabrzmiało tak, jakbym miała zamiar uwiesić się u twego ramienia?
Postaram się być trochę bardziej samodzielna.
Jesteś samodzielna. Każdego dnia podejmujesz sama wiele decyzji. Po prostu łatwiej
przychodzi mi ogarnianie praktycznych spraw. Ale ty jesteÅ› najlepsza w tym, co robisz. A po
zakończeniu zlecenia znów mogę działać.
Nie wyglądało mi to na sprawiedliwy podział.
A gdzie Manfred? zapytał Tolliver, jakby nagle coś go tknęło.
Rany, nie mam pojęcia. Kazał mi dzwonić w razie potrzeby. Nie mówił, gdzie się udaje ani
co będzie robił, kiedy tam dotrze.
Zadurzył się w tobie po uszy, wiesz?
Wiem.
I co? Gdybym zniknął, zastąpiłabyś mnie Kolczykowym Rycerzykiem?
Zapytał żartem, ale oczekiwał odpowiedzi. Nie byłam taka głupia, żeby naprawdę rozważać
opcje i odpowiadać serio.
%7łartujesz? To jakby przerzucać się na hamburgery po zjedzeniu prawdziwego steku. W
duchu przyznałam się przed sobą, że czasami nachodziła mnie ochota na hamburgera, a nie
wątpiłam, że i Tolliver łakomym okiem będzie spoglądał na inne kobiety. Jednak dopóki będą to
tylko uczty dla oczu, to i ja poprzestanę na stałym menu. Przecież to jego kochałam naprawdę.
No, to który kandydat z tych teczek wysuwa się według ciebie na pierwsze miejsce w
rankingu prawdopodobnych strzelców? zapytał Tolliver weselej.
Każde z nich mogło to zrobić. Wiem, to straszne tak myśleć o ludziach. Ale założę się, że
żadnemu z nich nie podoba się perspektywa utraty choćby części majątku. Nawet Chipowi. Na
pewno liczy, że jego wieloletni związek zakończy się wreszcie na ślubnym kobiercu. A nie byłby
człowiekiem, nie biorąc pod uwagę wiążących się z tym pieniędzy. On nawet bardziej niż jakiś inny
partner któregoś z rodzeństwa jest świadom rozległości ziem, bo przecież zarządza ranczem. Na
pewno ma też do czynienia z różnymi papierami dotyczącymi innych interesów Joyce'ów.
W to nie wątpię. Ale raczej wykluczyłbym Lizzy, bo przecież to ona cię zatrudniła.
Musiała brać pod uwagę, że twoje umiejętności mogą okazać się autentyczne, więc gdyby to ona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]