pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Harrison Harry Stalowy Szczur 8. Stalowy Szczur Prezydentem
- Harrison Harry Stalowy Szczur 4 Stalowy Szczur i piąta kolumna
- Harrison, Harry B5, Bill en el Planeta de los 10000 Bares
- Harrison Harry Wojna z robotami
- Harrison Harry Krok do Ziemi
- Harry Harrison To the Stars Trilogy
- Harris, Thomas Hannibal
- McKinney Meagan Lodowa panna
- Charlaine Harris Grobowa tajemnica
- śąeromski Stefan Snobizm i postć™p
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poczucia winy, że stara, chora Xylda przywlokła się do tego miasteczka, w dodatku
ciągnąc ze sobą wnuka, bo uważała, że potrzebna mi jej pomoc.
Tak, ale w domu myślałaby o zbliżającej się śmierci, więc jak powiedziała, że
jedziemy, to przyjechaliśmy.
A skąd wiedzieliście, gdzie jesteśmy?
Mógłbym skłamać, że dzięki wizji babci, ale nie. W Sieci jest wasz lokalizator.
Co?! Moja konsternacja musiała być bardzo wyrazna.
Masz swoją stronę, poświęconą tobie i twoim dokonaniom. Ludzie wysyłają e-maile
z informacjami, gdzie ciÄ™ widzieli.
Nie czułam się ani odrobinę mądrzejsza.
Po co?
Jesteś osobą, która przyciąga uwagę wyjaśnił Manfred. Ludzie chcą wiedzieć,
gdzie aktualnie jesteś i kogo odnalazłaś.
To niesamowite zupełnie nie mogłam tego pojąć.
Tak jak to, co robimy wzruszył ramionami Manfred.
Więc mówisz, że w Internecie jest informacja, że
przebywamy w Doraville, w Północnej Karolinie? Ciekawa
byłam, czy Tolliver wie coś o tej stronie i szpiegujących mnie
fanach. A jeśli tak, to dlaczego mi nie powiedział.
Są nawet twoje zdjęcia stąd, pewnie robione komórką -rzekł Manfred, po raz
kolejny wprawiając mnie w osłupienie.
To niewiarygodne wykrztusiłam. No ładnie.
Chcesz o tym pogadać? O tym, co się tutaj wydarzyło?
Tylko jeśli będę opowiadała tobie, a nie jakiejś stronie. Spojrzał na mnie z
wyrzutem.
Przepraszam powiedziałam skruszona. Nie mieści mi się
to w głowie i przeraża mnie myśl, że obcy ludzie wiedzą, gdzie jestem, obserwują
mnie, a ja nawet o tym nie wiem.
Mów, jak to się stało, że zostałaś ranna. Manfred nie
boczył się dłużej. Usadowił się wygodnie w fotelu, na którym
wcześniej drzemał Tolliver.
Opowiedziałam mu o Twyli Cotton, szeryfie i martwych chłopcach zakopanych w
zamarzniętej ziemi.
Tyle dzieci uprowadzono i nikt tego nie zauważył? Nie powiązał? zdumiał się
Manfred. Toż to normalnie appalaski Gacy*.
Wiem, że trudno w to uwierzyć. Jednak szeryf wyjaśniła mi, dlaczego nie
zaalarmowano mieszkańców, a jej argumenty wydają się rozsądne. Chłopcy w wieku
ofiar często uciekają z domów.
Zapadło milczenie. Zastanawiałam się, ile lat ma Manfred.
Dwadzieścia jeden.
Wzdrygnęłam się zaskoczona.
Odziedziczyłem trochę talentu po babce wyjaśnił
skromnie.
Xylda robi wrażenie rasowej oszustki zauważyłam, zbyt zmęczona, by dbać o
subtelności. A naprawdę ma dar.
Potrafi być niezłą naciągaczką roześmiał się Manfred. Ale jak przyjdzie co do
czego, jest naprawdÄ™ niesamowita.
Nie mogę cię rozgryzć przyznałam.
Aadnie mówię, jak na wytatuowanego dziwaka, co?
Tak, masz gadane zaśmiałam się. A ja jestem od ciebie trzy lata starsza.
*
John Wayne Gacy, amerykański seryjny morderca i gwałciciel (przyp. tłum.).
Może żyjesz trzy lata dłużej ode mnie, ale gwarantuję, że
moja dusza jest starsza niż twoja.
Byłam zbyt zmęczona na roztrząsanie takich niuansów.
Muszę się zdrzemnąć oświadczyłam i przymknęłam
powieki.
Nie przypuszczałam, że sen zmorzy mnie, zanim zdążę podziękować Manfredowi za
odwiedziny.
Organizm potrzebuje snu do samoleczenia, a moje ciało potrzebowało go więcej niż
w przypadku przeciętnych ludzi. Nie wiem, czy to wina porażenia, czy cecha
osobnicza. Wiele osób po porażeniu piorunem ma kłopoty ze snem, jednak mnie ta
bolączka ominęła. Cierpią też na inne dolegliwości drgawki, utratę słuchu,
problemy z mówieniem, nieostre widzenie, napady szału, niedowład kończyn,
obniżoną zdolność koncentracji i nadaktywność. Dodatkowo wypadki te często mają
ogromny negatywny wpływ na życie. Wiążą się z utratą pracy, rozpadem małżeństwa
czy trwonieniem majątku na leki czy choćby półśrodki chwilowo łagodzące objawy.
Może w innej sytuacji też siedziałabym teraz w jakiejś spółdzielni inwalidów, ale mimo
wszystko miałam szczęście w nieszczęściu. Po pierwsze, piorun nie tylko zabrał mi
cząstkę zdrowia, ale też coś po sobie zostawił -niecodzienną umiejętność
odszukiwania zwłok. Po drugie, był przy mnie Tolliver, który natychmiast podjął
reanimację, zmuszając serce do bicia; Tolliver, który wierzył we mnie i nauczył
wykorzystywać nowo nabytą i niezbyt przyjemną zdolność do zarabiania na życie.
Nie mogłam spać więcej niż pół godziny, ale kiedy się przebudziłam, Manfreda nie
było, Tolliver wrócił, a słońce zniknęło za chmurami. Według wielkiego ściennego
zegara
dobiegało wpół do jedenastej, a na korytarzu rozlegało się turkotanie wózków z
lunchem.
Tolliver? Pamiętasz, jak poszliśmy zdobyć choinkę na Boże Narodzenie?
Tak, to było w tym roku, kiedy zamieszkaliśmy razem. Twoja mama była w ciąży.
Przyczepa ledwo nas mieściła ja ze swoją starszą siostrą Cameron spałyśmy w
jednej klitce, Tolliver z Markiem w drugiej, a ich ojciec i moja matka w trzeciej.
Dodatkowo kłębiący się wiecznie tłumek wykolejonych przyjaciół naszych rodziców.
Mimo wszystko my, dzieci, chcieliśmy mieć choinkę, a że nikt nie zamierzał nam jej
sprawić, postanowiliśmy wziąć sprawę w swoje ręce. Na obrzeżach lasku
otaczającego plac z przyczepami znalezliśmy małą sosenkę. Zcięliśmy ją, a z
pobliskiego wysypiska przynieśliśmy stary stojak, który Mark zdołał naprawić.
Fajnie było. Pogrążyłam się we wspomnieniach. Podczas
tej świątecznej wyprawy z Markiem, Tolliverem i Cameron
zbliżyliśmy się do siebie i z dzieciaków mieszkających
[ Pobierz całość w formacie PDF ]