pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Hohlbein, Wolfgang Die Saga Von Garth Und Torian 04 Die Strasse Der Ungeheuer
- Dean R. Koontz W okowach lodu
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (19) Zęby smoka
- Saga o Ludziach Lodu 38 Urwany ślad
- Saga o Ludziach Lodu 46 Woda zła
- Lord Dunsany Córka króla Elfów
- Le Callet Blandine Tort weselny
- Higgins_Clark_Mary_ _Coreczka_tatusia
- Lindsey Johanna Kochaj mnie zawsze
- Susan_Ee_ _02_ _Angelfall._Penryn_i_ssssssssssssssssssssssssssssssssssssswiat_po
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- botus.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze złem w duszy. Ale teraz znów stoisz na rozdrożu. Zastanów się, co otrzymałeś od
Tengela Złego. Jaką przyszłość ci ofiarował?
- Mogę mu służyć.
- Pięknie. To wyjątkowa nagroda. Proponuję ci te same warunki co Kolgrimowi. Nie żądamy,
byś się do nas przyłączył, bo to może być dla ciebie zbyt trudne, nie wiemy też, czy możemy
ci w pełni zaufać. Prosimy tylko, abyś nie walczył przeciwko nam.
- Nie mogę zmienić decyzji, bo wyślą mnie do Wielkiej Otchłani.
- Halkatla zaryzykowała. Jest wielu, którzy ją ochraniają.
Ulvar gorączkowo potrząsał głową, do szaleństwa przerażony tym, co może go spotkać, jeśli
sprzeciwi się Tengelowi Złemu. Jednocześnie chęć odczucia wspólnoty z innymi była
niezwykle kusząca, nigdy bowiem dotąd jej nie zaznał. Oczarowany był także czarnymi
koronami i życzliwością Marca. Napłynęły zapomniane obrazy z dzieciństwa, wspomnienie
opiekuńczych ramion brata, którego zawsze traktował jak starszego. Oczy Nataniela...
Zauroczyły go jeszcze bardziej, miał wrażenie, że bije z nich sama istota dobroci, otacza go
ciepłem, miłością i zrozumieniem...
Ulvar poczuł, że coś w nim pęka. Jęknął, miał wrażenie bolesnej samotności, kolana się pod
nim ugięły i ku swemu wielkiemu zawstydzeniu wybuchnął rozdzierającym płaczem. To te
oczy go złamały, te przeklęte oczy pełne współczucia. Czuł bliskość Marca, zorientował się,
że ukochany brat pomaga mu wstać i mocno tuli do siebie, nigdy jeszcze Ulvar nie doznał
niczego tak wspaniałego, cudownego i... pięknego!
Wrócił do domu!
172
Kolgrimowi, który osiągnął wiek zaledwie czternastu lat, też popłynęły z oczu łzy. Nie płakał
tak rozdzierająco jak Ulvar, raczej jak dziecko, którym nigdy nie przestał być. Szlochał:
Babciu, babciu . Oszołomiona Sol musiała odnalezć się w babcinej roli, choć uważała, że
jest na to zdecydowanie za młoda. W chwili śmierci miała wszak zaledwie dwadzieścia trzy
lata.
To nie może się dobrze skończyć, z niedowierzaniem pomyślał Ian, ale wszystko
wskazywało na taki właśnie finał. Obaj chłopcy byli zupełnie wyprowadzeni z równowagi i
kiedy Marco wreszcie odważył się na pytanie, co uczynili z Tovą i Gabrielem, Ulvar
spróbował zebrać się na odpowiedz.
Słów nie był w stanie z siebie wydusić, ale gestami dał im do zrozumienia, że sam oszołomił
oboje.
- A więc uwolnij ich! - W głosie Nataniela nie było cienia wrogości.
Ulvar kilkakrotnie głęboko odetchnął, a potem przesunął dłonią po twarzach Tovy i Gabriela.
Ian uklęknął przy Tovie i przytrzymywał ją, kiedy wracała do przytomności, Nataniel zajął się
Gabrielem.
Halkatla podczas całego zajścia trzymała się nieco z tyłu, w każdej chwili gotowa do
ucieczki. Ulvar jednak potrząsnął głową, dając znak, że nie ma się już czego z ich strony
obawiać.
Wreszcie Ulvar zdał sobie sprawę, na co się porwali.
- Jesteśmy straceni! - zawołał. - Kiedy mój pan i władca się o tym dowie...
- Nie dowie się - spokojnie odrzekł Nataniel. - A nawet jeśli tak, to będzie już za pózno.
Po cichu zaczął naradzać się z Runem. We dwóch odeszli kilka kroków na bok.
- Oni nie mogą iść z nami, są zbyt niebezpieczni - stwierdził Nataniel. - Musimy też chronić
ich przed Tengelem ZÅ‚ym. Ale jak?
- Może Tula? - podsunął Rune.
- Ale nie w miejscu, gdzie byliśmy tamtej nocy, nie możemy zostać odkryci - zastanawiał się
Nataniel. Nazwy Góry Demonów nie chciał wymówić na głos.
- Myślałem o tym, by poprosić ją o radę.
- Dobrze, zróbmy tak.
Prędko wezwał Tulę. Potężny huk wstrząsnął powietrzem. Nie przybywała sama.
173
Ulvar i Kolgrim zdumieni przyglądali się czterem demonom, które zawsze jej towarzyszyły.
Ian również cofnął się na ten widok. Co prawda wiele przeżył w ciągu ostatnich dni, ale to
już przekraczało wszelkie granice. Poczuł, że serce niepokojąco mocno wali mu w piersi.
- Co to, do stu piorunów...? - wykrzyknął Kolgrim, który nie przeżył nic od momentu śmierci
w Dolinie Ludzi Lodu do chwili, gdy został wezwany, by wśród splątanej górskiej wierzby
pojmać Halkatlę.
Ulvar także nie zetknął się nigdy z demonami. Owszem, widywał wilki Marca i raz przewiózł
łodzią Tengela Złego. Demony natomiast były mu całkiem obce.
A było czemu się przyglądać. Wyniosłe, lodowate, przerażające istoty. Zielonowłosy Astaros,
Rebo o rogach wołu, Lupus z uszami płasko przylegającymi do głowy i Apollyon z wygiętymi
w piękny łuk rogami jelenia.
Nataniel znów był taki jak zawsze.
- Jak to zrobiłeś ? - spytał go Rune, kiedy podążali na spotkanie Tuli.
- Nie było to świadome działanie - odparł Nataniel, także zdziwiony. - Po prostu samo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]