pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Delinsky Barbara Dziedzictwo 02 Marzeä ciĄg dalszy
- 174.Barbara Krzysztoń Karolino, nie przeszkadzaj
- 0555. McCauley Barbara Odzyskana cĂłrka
- Delinsky Barbara Dziwny przypadek
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- McMahon Barbara Kronika towarzyska
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłości
- 007._Cartland_Barbara_ _Najpiękniejsze_miłości_07_ _Znudzony_pan_młody
- Grzesiuk Stanislaw Boso,ale w ostrogach
- Diana Palmer Lady Love
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
satynowymi wstążkami pasującymi do sukni. Cienki pasek aksamitu tego
samego koloru otaczał jej długą szyję.
Trochę nieśmiało weszła do salonu, gdzie markiz i Peregrine czekali, a kiedy
do nich podeszła obaj zgodnie stwierdzili, że markiz miał rację twierdząc, iż
ubrania mogą bardzo zmienić kobietę.
Kistna, z powodu swojej chudości była lekka i dlatego szła ze szczególną
gracją która w dziwnie poetyczny sposób przypominała kwiat kołyszący się na
wietrze.
Kiedy uśmiechnęła się do markiza dostrzegł, że madame Yvonne poradziła
jej użyć pomadki do ust, bo nie były już tak blade i bezkrwiste.
- Piękne piórka czynią piękne ptaki! - zauważył Peregrine zanim markiz
zdążył coś powiedzieć.
- To jest to co... miałam nadzieję, że... pan powie - odrzekła Kistna śmiejąc
się - i rzeczywiście czuję się w tej sukni jak paw z rozłożonym ogonem.
Spojrzała na markiza i głosem cichym, powiedziała tylko do niego:
- Pragnę... panu... podziękować...
- Mówiłem ci, ze nie lubię, gdy mi się dziękuje. Pomyślał, ze w całym
swoim życiu nie widział wyrazu tak ogromnej wdzięczności w oczach kobiety.
Przypomniał sobie jak lady Isobel bezceremonialnie potraktowała diamentowy
naszyjnik, który chciała otrzymać na Zwięta Bożego Narodzenia, a kiedy jej go
dał narzekała, że nie kupił bransolety pasującej do kompletu. Przypomniał
sobie też inną biżuterię, którą wręczał atrakcyjnym kurtyzanom instalowanym
w jego domach w Chelsea, tak jak tego oczekiwały w swojej profesji.
Wymuszały od niego wszystko, co mogły i jak rzekł Peregrine: Miały magnes,
który wyciągał złote monety z kieszeni". Ale ich wdzięczność nigdy nie była
szczera. Powiedział sobie, że to nie jest odpowiedni moment na sentymenty.
Poza tym czekała ich ciężka praca zanim będzie gotowy oszukać hrabiego, tak
jak sam został oszukany.
Myśl o tym spowodowała, że markiz, chociaż nie zdawał sobie z tego
sprawy, spochmurniał. Kistna powiedziała przestraszona:
- Jest pan... zły? Czy to... dlatego, że... coś... powiedziałam lub... zrobiłam?
- Nie, oczywiście, że nie! - odrzekł markiz. - Mam nadzieję, że nigdy nie
będę na ciebie zły i nie dam ci powodu, byś tak myślała.
- Bardzo... bardzo bałabym się, gdyby pan był... zły na mnie.
- Miałabyś powód - wtrącił Peregrine - bo zapewniam cię, że markiz może
być bardzo opanowany kiedy jest wytrącony z równowagi, i co gorsza, wtedy
nigdy nie podnosi głosu.
Kistna zaśmiała się nerwowo.
- Zgadzam się, że... to o wiele gorzej niż... jeśli ktoś krzyczy.
Milczała chwilę nim odezwała się ponownie:
- Papa nigdy nie był zły, gdy ktoś zrobił coś zle. Czuł się tylko zraniony i
zmartwiony, a to od razu powodowało skruchę u tej osoby.
- Jak ty się zachowujesz, gdy jesteś zła? - spytał Peregrine.
- Czasami tracę panowanie - przyznała Kistna - ale na krótko i potem jest mi
przykro... bardzo, bardzo przykro. .. i chcę przeprosić.
- To dobry i wielkoduszny sposób postępowania - przyznał Peregrine.
- Jestem pewna, że nie mogłabym nigdy być zła w takim pięknym otoczeniu.
Dwie rzeczy wprawiają ludzi w taki stan - brzydota i niesprawiedliwość.
- Szczególnie niesprawiedliwość - rzekł markiz surowym głosem. Znów
pomyślał o hrabim. Peregrine nie chciał, aby wspomnienia o wrogu powróciły,
szybko więc zmienił temat i kiedy wchodzili na kolację cała trójka się śmiała.
Dla Kistny, która nie przywykła jadać w tak luksusowym otoczeniu,
fascynującym był udział w kolacji, gdzie dania smakowały jak ambrozja
bogów. Była oczarowana towarzystwem dwóch tak dystyngowanych,
eleganckich, czarujących mężczyzn. Wróciła myślami do przeszłości. Jej ojciec
zawsze wydawał się raczej poważny, chociaż śmiał się przebywając w gronie
rodzinnym, gdzie panowała harmonia i ciepło, a zwracano się do siebie z
miłością Ale to nie było to samo, co słuchanie dwóch eleganckich
dżentelmenów wymieniających dowcipne uwagi prawie jakby toczyli ze sobą
pojedynek na słowa, a każde cięcie i przytyk miał ukryte znaczenie. Kistna
uświadomiła sobie wyraznie, że przez ostatnie trzy lata brakowało jej nie tylko
strawy dla ciała, ale również umysłu. Odkryła że każdy moment, gdy słuchała
markiza i jego przyjaciela, był tak samo stymulujący, jak lekcja dawana przez
najbardziej doświadczonego nauczyciela. Ponieważ nie dręczył jej już głód,
mogła bez błądzenia myślami - jak bywało jeszcze kilka dni wcześniej -
skoncentrować się na rozmowie markiza z przyjacielem i docenić subtelność
ich słów i określeń. Czasami zwracali się do niej, niemniej często wydawali się
zapominać o jej obecności. Dyskutowali o sporcie lub swoich znajomych ze
swobodą dwóch bliskich sobie osób i dlatego nie wdawali się w szczegóły.
Peregrine rozmawiał z markizem o jego szansach wygrania Złotego Pucharu w
Ascot. Potem powiedział, jakby przypomniał sobie o obecności Kistny:
- Czy lubisz konie?
- Uwielbiam je! Ale nigdy nie miałam okazji jezdzić na takich koniach, o
jakich mówicie. W Indiach mogliśmy pozwolić sobie tylko na drobne, małe i
bardzo bojazliwe zwierzęta, które często czmychały wymykając się spod
kontroli.
Markiz zaśmiał się.
- Czy mam przez to rozumieć, że tęsknisz za jazdą na moich koniach?
Kistna krzyknęła.
- Proszę... proszę... czy mogłabym dostać strój do konnej jazdy? Wtedy, być
może, pozwoliłby mi pan... jezdzić z panem i z panem Wallingham.
- Zamówiłem już dwa stroje, tak się składa - odrzekł markiz - i to jest to,
czego będziesz potrzebowała latem. Pomyślimy o jakiś ciepłych, kiedy
przyjdzie zima.
Zobaczył, że zamiast mu podziękować Kistna wpatruje się w niego z
konsternacjÄ….
- O co chodzi?
- Nie mogę zrozumieć, skąd pan tak dobrze wie... czego kobieta potrzebuje.
Madame Yvonne mówiła dzisiaj, że ma pan wyśmienity gust Jeśli nie jest pan
żonaty, skąd pan tyle wie o sukniach, czepkach, a nawet strojach?
Nastała cisza, a markiz zastanawiał się nad odpowiedzią Widział jak
zabłysły oczy Peregrina zaskoczonego, podobnie jak on, tym szczerym
pytaniem.
Kistna czekała, więc rzekł po chwili:
- Mogę być kawalerem, ale mam wiele kobiet w rodzinie.
- O... tak, rzeczywiście! Nie pomyślałam o tym! - wykrzyknęła. - Pani
Dawes powiedziała mi, że pana matka była bardzo, bardzo piękna i sadzę, że
nauczyła pana, jak wiele stroje znaczą dla kobiety, szczególnie dla kogoś
takiego jak ja... kto nigdy ich nie miał.
Markiz spojrzał przez stół na Peregrine'a i bez słowa zakazał mu kpić z
siebie w zwiÄ…zku z tÄ… rozmowÄ….
Jakby wyczuwając o czym myśleli, Kistna spojrzała najpierw na jednego,
potem na drugiego i spytała:
- Cz-czy powiedziałam... coś nie tak? Czy było to... niewłaściwe z mojej
strony zadać... Jego Lordowskiej Mości pytanie o znajomość tego, co...
zadowala kobiety?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]